Miesiąc: czerwiec 2021

Audyt krajobrazowy

Czy czujesz się związany z miejscem z którego pochodzisz? Czy podoba Ci się otoczenie w którym mieszkasz? 

Instytut Rozwoju Terytorialnego w ramach prac nad audytem krajobrazowym dla województwa dolnośląskiego zaprasza do wzięcia udziału w krótkim badaniu ankietowym.

Cytując autorów, biorąc udział w ankiecie możemy przyczynić się do ochrony najcenniejszych krajobrazów w swoim otoczeniu. 

Jest tam tylko kilka i to dość generalnych pytań, odpowiedzi na nie zajmą parę minut. Wiem, bo już wypełniłem.

Wyniki ankiety zostaną opublikowane na stronie internetowej pod adresem www.irt.wroc.pl. W oparciu o nie Sejmik Dolnośląski opracuje i opublikuje strategię ochrony krajobrazu dla naszego województwa. 

Link do ankiety poprzez portal gminy: ankieta.

Dużo wszystkiego

Dwie wizyty na stawach w odstępie kilku dni: pod Rębiszowem i pod Podgórzynem. Obie późnopopołudniowe, gdy aktywność ptaków jest niewielka, ale warto było. Na Rębiszowie niewiele ptaków, ale sporo gatunków; w Podgórzynie odwrotnie – mnóstwo ptactwa wodnego, ale stosunkowo niewiele gatunków. 

Poniżej krótka skompilowana relacja zdjęciowa z obydwu wycieczek.

Poraz kolejny bohaterem dnia jest błotniak stawowy – zdjęcia trochę lepsze niż wcześniejsze, więc trudna się powstrzymać przed ich pokazaniem.  

Błotniak o złotej godzinie

Choć nie idealnie, bo długim obiektywem z ręki, zdjęcie wyostrzyło się na znieruchomiałym w powietrzu błotniaku intensywnie machającym skrzydłami.

Zdjęcie najlepiej ilustrujące bogactwo ptactwa na Stawach Podgórzyńskich. Na próżno szukać takich widoków w Rębiszowie.

Czapla biała ma bardzo duży dystans ucieczki – jeden zbyt szybki ruch i po ptokach.

NA jednych i drugich stawach łabędzie nieme wodzą już nieco podrośnięte młode, ale widzieliśmy też jedno gniazdo z jajkami.

Para czernic, głowienek i pojedynczy perkoz dwuczuby

Pozująca gęsiówka egipska

Duża kolonia kormoranów

Zawieszona na niebie pustułka

Po ornitologicznych mykologiczna obserwacja – żółciak siarkowy

W takich wyjściowych kostiumach zwykle paradujemy po stawach, łąkach i lasach

Nie liczyłem dokładnie, ale w trakcie tych dwóch wizyt na stawach upolowaliśmy pewnie około sześćdziesięciu gatunków ptaków.   

Zaorali…

Kolejna odsłona sprawy farmy fotowoltaicznej w Giebułtowie. 

Jak donosi prasa, łąka, na której jej dzierżawca planuje postawić fotoelektrownię, właśnie została zaorana. Stało się to tuż przed decyzją Kolegium Odwoławczego podtrzymującą konieczność przeprowadzenia badań pod kątem oddziaływania farmy na środowisko. Badanie to w szczególności miało uwzględnić wpływ inwestycji na gatunki roślin i zwierząt, żyjących na łące położonej na chronionym obszarze Natura 2000. 

Czy orząc łąkę, dzierżawca chciał “pomóc” w szybszym przeprowadzeniu badania usuwając jego przedmiot? Oby to był początek końca tej inwestycji.

98, 99, 100…

…, 101, 102.. – czyli Wielki Rok ptasiarzy.

Wielki Rok to osobiste wyzwanie, nieformalne współzawodnictwo, ale przede wszystkim  zabawa polegająca na zaobserwowaniu jak największej liczby gatunków ptaków w ramach jednego roku kalendarzowego (1 stycznia – 31 grudnia) na terenie jakiegoś terytorium czy najczęściej kraju.

Zwyczaj przyszedł do nas ze Stanów i ma się w Polsce coraz lepiej. Nie wiem, kiedy zorganizowano u nas takie współzawodnictwo pierwszy raz, pewnie zaczęło się od pojedynczej osoby lub paru osób. W zeszłym roku poraz pierwszy gruap osób sformalizowała zasady i uruchomiła współzawodnictwo poprzez stronę internetową

Zabawa jest dla wszystkich, bo ścigamy się przede wszystkim sami ze sobą lub w wąskim kręgu rodziny czy znajomych o podobnej znajomości gatunków. Można – i trzeba – potraktować Wielki Rok również jako okazję do nauki rozpoznawania ptaków. Podpierając się profesorem Tryjanowskim (polecam jego książkę “Wino i ptaki”!), możemy wyzwanie stopniować, stawiając sobie w kolejnych latach coraz wyższe cele. Na przykład:

– Dla “absolute beginners”: rozpoznać dwanaście gatunków rocznie, czyli  jeden gatunek na miesiąc. Do realizacji tego celu nie trzeba nawet z domu wychodzić, wystarczy za okno raz na jakiś czas wyjrzeć. Pewnie i lornetka nie będzie konieczna.  

– Dla średniozaawansowanych: 50 gatunków, czyli jeden nowy gatunek na tydzień z przerwą na święta czy urlop zagraniczny. Całkiem przyjemny i bardzo realistyczny cel. Do tego trzeba już wychodzić w teren, przyda się lornetka i atlas ptaków. 

– Dla zaawansowanych: 100 gatunków, czyli dwa na tydzień. To już spore wyzwanie. Według mnie na tym poziomie zaczyna się już ptasiarstwo. Wymaga regularnego wychodzenia w teren o różnych porach roku i odwiedzania różnych  biotopów: lasów, łąk, jezior, rzek. Zdecydowanie przyda się również umiejętność rozpoznawania ptaków po głosie. Trywialny przykład – kukułka: mało kto ją widział, a każdy jest w stanie rozpoznać jej głos. Tak samo jest z bąkiem czy derkaczem.

 – Dla ekspertów: 365 gatunków, czyli nowy gatunek każdego dnia. Wyzwanie teoretycznie osiągalne, ale bardzo niewielu ptasiarzy jest w stanie zbliżyć się do tego wyniku. Co prawda w Polsce stwierdzono 463 gatunki (stan na 31 grudnia 2020 wg danych Komisji Faunistycznej), ale część z nich pojawiła się u nas raz lub kilka razy i mogło to być dawno. Taki cel wymaga spędzania większości swego wolnego czasu w terenie i gotowości do przemierzania setek kilometrów ad hoc, w zależności od tego, gdzie akurat pojawił się jakiś rzadki okaz.  

Regulamin Wielkiego Roku nie wymaga fotograficznego dokumentowania wszystkich gatunków, tylko tych rzadszych. Na ogół wystarczy słowo ptasiarza.

Mnie ta zabawa aż tak nie wciągnęła, ale przyznaję, że poraz pierwszy w tym roku w okolicach połowy maja, podliczyłem swoje tegoroczne obserwacje, porównałem je z bieżącymi wynikami z Polski i w konsekwencji nieco zmieniłem swoje zwyczaje obserwacyjne. Zwracam teraz więcej uwagi na nowe tegoroczne gatunki, niż na dzienną liczbę obserwacji jakichkolwiek gatunków, ciągle tych samych. Częściej niż wcześniej odwiedzam również inne biotopy, np. doliny rzek czy stawy, ciągle jednak ograniczając się do Gór Izerskich i Pogórza Izerskiego i tylko zahaczając nieco o Karkonosze i okolice Jeleniej Góry. Ale i tak idzie mi nieźle: po pięciu miesiącach i jednym tygodniu zebrałem już 103 gatunki. 

Poza kilkoma wyjątkami na mojej liście znajdują się głównie te bardziej oczywiste ptaki. Sam się dziwię, że jest ich wokół tak dużo. Wystarczy nieco umiejętności rozpoznawania ptaków po wyglądzie, zachowaniu i śpiewie, by w bliskiej okolicy zebrać całkiem pokaźną liczbę.

Te najrzadsze i najcenniejsze z moich obserwacji to czapla nadobna i czeczotka brązowa- rzadkość na skalę Polski. Ale cieszą też nieco częstsze bieliki, bociany czarne, głowienki, gągoły czy gęsiówki egipskie.

Może po kolejne gatunki trzeba się będzie jednak ruszyć dalej od domu…? 

Widoki z Sinych Skałek

Łatwa, niedługa i dość oczywista trasa wycieczki w Góry Izerskie – może dlatego tak rzadko przez nas uczęszczana. Ostatnim razem pokonaliśmy jej część na biegówkach podczas minionej niedawno zimy. Nieoczywistą atrakcją tej trasy jest piękna panorama zachodniej części Gór Izerskich.

Start na Rozdrożu Izerskim (769m n.p.m.), przejście powoli wspinającym się żółtym szlakiem do Rozdroża pod Kopą (999m), gdzie wchodzimy na czerwony Główny Szlak Sudecki. Stąd do Sinych Skałek (1122m) tylko parę minut. Mało to znany szczyt, bo ginie przy pobliskiej Wysokiej Kopie (1126m) – najwyższym punkcie Gór Izerskich. Ale że przez Wysoką Kopę żaden szlak nie prowadzi, a jej wierzchołek jest zalesiony, widoki najlepiej można podziwiać z Sinych Skałek właśnie, gdzie stojące stół i ława umożliwiają odpoczynek.

Można stąd wrócić tą samą drogą lub pójść dalej, zakreślając tym samym czternastokilometrową pętlę: trawers Wysokiej Kopy, kopalnia (1084m), Rozdroże pod Zwaliskiem (1002m) i zejście zielonym szlakiem do Rozdroża Izerskiego. 

Zajęło to nam prawie cztery godziny, ale tylko dlatego, że było dużo fotografowania, a także nasłuchiwania i obserwowania ptaków. Maszerując bez przerwy, ale spokojnie, trasa do zrobienia w dwie i pół godziny. 

Mapa i profil trasy z czerwonym kółkiem w miejscu punktu widokowego na Sinych Skałkach.

Początek trasy jest nudny – niegdyś widokowy szlak, zarósł już drzewami tak, że sąsiedniego Grzbietu Kamienickiego już prawie nie widać. Na tym odcinku skupiam się więc na śpiewie ptaków i rozpoznawaniu gatunków. Oprócz oczywistych i licznych zięb, śpiewaków, kosów, rudzików, pierwiosnków i kapturek towarzyszyły nam również zniczki, świstunki leśne, mysikróliki i sosnówki.

Jeszcze nie jest tłoczno, mijamy tylko parę grupek, ale za to głośnych. Ludzie przyjechali z miast w góry wykrzyczeć się? 

Pierwszy dłuższy postój dopiero na Sinych Skałkach, bo dla widoku z nich głównie się na tę wycieczkę wybraliśmy. 

Stojąc twarzą zwróconą w kierunku zachodnim, za plecami mamy masyw Wysokiej Kopy, widok w lewo i w prawo zasłaniają nieco drzewa. Patrzymy zatem na zachód, mając panoramę szeroką na niemal 180 stopni przed nami.

Stojąc – lub siedząc – twarzą zwróconą w kierunku zachodnim, za plecami mamy masyw Wysokiej Kopy, widok w lewo i w prawo zasłaniają nieco drzewa. Patrzymy zatem na zachód, mając panoramę szeroką na niemal 180 stopni przed nami.

Po lewej  widać odległą o jakieś 6-7km w linii prostej czeską wieś Izerkę (pierwsza od lewej niebieska linia na mapie powyżej)

Nieco w prawo i dużo dalej błyszczy się w słońcu wieża na Jested górująca nad niewidocznym Libercem (druga niebieska linia).

Na wprost przed nami, niemal u naszych stóp rozciągają się łąki: Kobyla i Izerska (granatowa linia). Widać nawet wystający ponad drzewa komin Chatki Górzystów.

Spoglądając nieco w prawo (druga granatowa linia), widzimy dwa bliźniacze niczym pośladki pagórki: Stóg Izerski i Smrek.

U ich podnóża (pierwsza zielona linia) położony w górskiej niecce jest Świeradów. To chyba najładniejszy ogólny widok miasta. 

Panoramę z prawej strony kończy widok na masyw Kamienicy w Grzbiecie Kamienickim. Zdjęcie tego widoku się nie zrobiło. Ale za to w kadr aparatu dał się złapać świergotek drzewny

Po dłuższej przerwie idziemy dalej. Powoli otwiera się widok na Karkonosze

Kopalnia

Kopalnia.

W jej pobliżu spotykamy parę gołębi miejskich. Też uciekły z miasta na długi weekend. 

A może na stałe wróciły do krajobrazu swoich dzikich przodków – gołębi skalnych?

Górski przekładaniec

Z kopalni już blisko do Rozdroża pod Zwaliskiem, gdzie żegnamy się z czerwonym szlakiem. Schodzimy ścieżką prowadzącą ostro w dół. Poziomice są tak gęste, że się o nie niemal potykamy.

Czternaście kilometrów, prawie cztery godziny i 31 gatunków ptaków. 

Czerwcowe borowiki majowe

Pierwsze tegoroczne borowiki pojawiły się u nas dopiero w czerwcu. Choć później niż długoterminowa średnia  przypadająca na trzecią dekadę maja, to nie jest jakoś ekstremalnie późny termin – w zeszłym roku pierwszego borowika znaleźliśmy 27 maja, a w 2019 roku również w pierwszych dniach czerwca. Raz tylko pamiętam, że zbieraliśmy pierwsze grzyby już na początku maja. 

Dwa średnie grzybki, zdrowe, choć napoczęte przez ślimaki. Na poranną jajecznicę wystarczy.