Miesiąc: kwiecień 2020

Hajstra

W końcówce kwietnia powróciło na lęgi kilka kolejnych gatunków. Tydzień temu pojawiła się piewsza jaskółką – wiosny to ona z pewnością nie czyniła, bo wiosna u nas już trwa na dobre. Wczoraj po raz pierwszy w tym sezonie usłyszałem koło domu kukułkę; dziś też była w pobliżu. A dziś nad dolną Przecznicą, Mlądzem i Rębiszowem krążył ten poniższy bocian czarny.

Po raz pierwszy mi się zdarza, że pierwszym bocianem widzianym wiosną nie jest bocian biały, lecz czarny. Ale to tylko pozorny paradoks. Pierwsze bociany białe zwykłem co roku widzieć gdzieś na trasie do Wrocławia, a w samej Przecznicy widziałem je tylko raz czy dwa. Natomiast bociany czarne widuję co roku nie ruszając się z Przecznicy.  

Wraz z bocianem czarnym wiosenne przyloty zmierzają ku końcowi. Z ważniejszych i łatwych do obserwacji ptaków czekamy jeszcze na jerzyki i gąsiorki. 

O, kurczaczki!

Zakładając kurnik latem zaszełgo roku, kupiłem pierwsze kurki z dobrej acz masowej hodowli. Wszystkie z odmian Rosa: biała (Sussex), czerwona, jarzębata, czarna. I kogucik marki Sussex. Na początek tak miało być – przed przejściem na kolejny stopień wtajemniczenia, najpierw musiałem nauczyć się obchodzić z dorosłymi już kurkami. 

Eksperyment się powidł wyśmienicie, kurki mają się dobrze, po kilku tygodniach od przybycia zaczęły znosić jaja i do dzisiaj to robią ze skutecznością ok. 90% – czyli każda kurka znosi jajo dziewięć razy na 10 dni. Średnia waga jaja urosła z początkowych 45g do 62. A tydzień temu zdarzyło się jajo o wadze 101g! Z podwójnym żółtkiem czywiście. Sami już nie zjadamy takiej ilości, więc kurki zaczęły zarabiać na swooje bieżące utrzymanie.   

Aż przyszedł czas, by zacząć wszystko ab ovo.  Choć mogłem użyć jajek od własnych kurek (kogut robi swoje wiele razy na dzień, więc jaja są z pewnością zapłodnione) i podłożyć je pod kurkę, która akurat kwoczyć zaczęła, tym razem zależało mi na powiększeniu stadka o kurki o bardziej wyfikanym rodowodzie.  Zamówiłem więc jaja od Pani profesjonalnie zajmującej się drobiem ras rzadkich. 

Dziś, dokładnie w dwudziestym pierwszym dniu inkubacji – czyli jak książki piszą – wydziobały się ze skrupek cztery pisklaki. 

Mały fotoreportaż poniżej.

Pierwsze godziny po wykluciu. Jeszcze w inkubatorze.

Pierwsze tygodnie pisklaki spędzą w odchowalniku w domu. Na początek potrzebują 32stC, co zapewnia promiennik, pod którym piklaki będą spędzały większość czasu.  

Trzy pierwsze pisklaki po kilku godzinach od wyklucia przenoszę z inkubatora do odchowalnika. Czwarty, wykluty wieczorem, spędzi noc w inkubatorze, by wyschnąć i zachować temperaturę inkubacji, czyli ok. 37st. 

Pierwsze chwile w odchowalniku.

Pierwszy tydzień pisklaki spędzą w odchowalniku w domu. Potem zaczną być wynoszone na parę godzin dziennie na dwór dla stopniowej aklimatyzacji. A latem dołączą do głównego stada.

Murarki

Murarka ogrodowa to też pszczoła ale samotnica. Nie buduje gniazd rodzinnych, zimę przeżywają tylko larwy, nie produkują więc miodu. W odróżnieniu od pszczoły miodnej, strategią na przedłużenie gatunku nie jest przetrwanie całej kolonii, lecz złożenie jaj i zaopatrzenie każdego z nich z osobna w pokarm na zimę tak, by wiosną wyleciało w świat nowe pokolenie. Tego pokarmu dla larwy nie ma wiele i nie jest to miód, nie ma więc i czego podbierać. 

Użyteczność murarki dla przyrody i człowieka wynika z dużej efektywności zapylania w bliskim otoczeniu gniazda. Odpowiednio zbudowany domek postawiony w sadzie czy ogrodzie gwarantuje, że pszczoła ta spędzi całe swe krótkie życie w jego otoczeniu i całymi dniami będzie zapylać  nasze kwiatki. 

Wczesna wiosna to dobry moment, by postawić murarkom taki domek. Nowo narodzone pokolenie wygryza się z gniazd na początku kwietnia i zaraz zaczyna szukać miejsca na nowe gniazdo. Obloty trwają do czerwca, więc ich okes aktywności pokywa się z porą kwitnienia większości roślin.

Zachęcam do postawienia kilku samodzielnie wykonanych domków koło domu w sadzie czy ogrodzie. Pomóżmy owadom zapylającym pomagać nam!  

Krętogłów i muchołówka

Nadlatują już do nas i długodystansowi migranci. NIektóe gatunki nieco wcześniej niż zwykle.

Od około tygodnia jest już koło nas krętogłów. Nie widać go zbyt często, ale za to bardzo intensywnie go słychać. Nie wiem, czy to śpiew zalotny czy może raczej forma oznaczania terytorium. Tak jak inne dzięcioły, kętogłów jest ptakiem terytorialnym, tyle że nie ogłasza swej obecności stukaniem w drzewo, jak czyni to np. dzięcioł duży, lecz śpiewem. Choć śpiewem tego hałąsu chyba nazwać nie można – jest to długo, głośno i monotonnie powtarzana ta sama fraza. Za pierwszym razem dość intygująca, ale za dugim i kolejnym już irytująca – zwłaszcza gdy drze się w ten sposób wczesnym rankiem pod otwartym oknem sypialni.

A wczoraj przyleciała pierwsza muchłówka żałobna. 

Muchołówki zwykle przylatują w końcu kwietnia i w maju. A lecą – tak jak i kretogłowy – z Afryki subsaharajskiej, czyli pokonują dobe 6-8 tysięcy kilometrów.

Pierwsze przylatują doświadczone samce, by wyszukać najlepszych miejsc do gniazdowania, . a reszta bandy nadciąga po tygodniu. Ten osobnik na zdjęciu kręcił się dizisja koło domu, gdzie wywieszonych jest sporo budek, w tym budki A1 – czyli te najmniejsze zasiedlane zwykle pzez modraszki. Co ciekawe, walczył o jedną z budek z mazurkiem, który do budki A1 się nie mieści – ciekawe… 

Dzięki tej walce zauważyłem tę muchołówkę i mogłem ją przez jakiś czas obserwować: ładny to i delikatny ptaszek, zwinny lotnik. Zabawnie dryga ogonem przy opuszczonych skrzydłach. 

Wynik rozgrywki mazurek vs muchołówka: bezbramkowy remis. Żaden z nich tej budki w końcu nie zajął, na jutro przewiduję dogrywkę.