Miesiąc: marzec 2021

Pierwsza w tym roku…

… żmija. Nie pod domem – na polach koło Mlądza, gdzie zawędrowaliśmy w ramach przedwiosennego spaceru. Leżała na suchej trawie, jeszcze w częściowej hibernacji, bo słońce świeciło delikatnie a wiatr był chłodny. 

Nigdy dosyć przypominania: żmije są pod ścisłą ochroną. Skala zagrożenia ukąszeniem jest minimalna – wg raportu Towarzystwa Herpetologicznego NATRIX (natrix.org.pl) w całej Europie notuje się  15-25 tysięcy ukąszeń rocznie, z tego ok. 30 ze skutkiem śmiertelnym. Na ok. 750milionów mieszkańców. Więcej ludzi ginie rocznie w windach…

Kopciuszek

Pierwsza para kopciuszków wróciła na swoje miejsce lęgowe koło domu. Ciekawe, czy to ta sama para, czy zeszłoroczne potomstwo? Z lewej samczyk, z prawej samiczka.

To szósty gatunek tej wiosny, który wrócił z zimowych wczasów w nasze okolice. Im wolno i to bez paszportu kowidowego.

Z pewnością powracających gatunków jest już więcej, zwłaszcza ucho rejestruje w lesie nowe głosy, ale rozpoznawanie nieoczywistych gatunków po śpiewie to nie moja liga jeszcze.

Ostatnie 24

Przed spodziewanym i już obecnym ociepleniem udało nam się jeszcze załapać na ostatni poranek w Jakuszycach po lekko mroźnej nocy i powtórzyliśmy bieg trasą Biegu Piastów na 25km. A dokładnie 24km, bo miejsce oficjalnego startu jest chyba przesunięte na wschód w stosunku do mety. Moja pętla za każdym razem wynosiła dokładne 24,0km.

Tym razem trasy rzadziej używane nie były przejechane ratrakiem – i bardzo dobrze. Nartki najlepiej nosiły właśnie tam, gdzie lekko przymarznięta powierzchnia torów nie została naruszana. A było tak na odcinku 13km od Polany, przez Dział Izerski, Harrahow do Orla. I na tym odcinku szedłem o kilka minut poniżej poprzednich najlepszych czasów. Żarło aż miło. Ale za Orlem zdechło. Świeży ślad w ogóle nie niósł. Pod górkę na Samolot nie miało to większego znaczenia, ale na płaskim i z górki czasy były słabe… Rekord trasy pobity koniec końców o cztery minuty, ale do celu na ten sezon zabrakło kolejnych ośmiu. W nieoficjalnej klasyfikacji Biegu Piastów awansowałem z 396 na 320 miejsce na około 650 oficjalnie zarejestrowanych na tym dystansie startujących. 

Tym biegiem sezon wyścigowy kończymy – no chyba, żeby mroźne noce i poranki na Polanie jeszcze wróciły. A jeśli nie, pozostają tury rekreacyjne – może nawet do początku maja.

Wiosenna migracja

Parę dni temu koło Starej Kamienicy widziałem pierwszą w tym roku jaskółkę (chyba dymówkę). A dziś w Przecznicy pojawiła się parka pliszek siwych. Dokładam zatem te dwa gatunki do trzech już wcześniej zaobserwowanych gatunków: skowronków, grzywaczy i sierpówek. A to oznacza, że wiosenne przyloty i przeloty już trwają na całego i dotarły nawet do Przecznicy.

Zdjęć własnych z tego sezonu nie mam – poniżej zdjęcia z zasobów ciotki Wiki. Pliszka siwa z lewej i sierpówka z prawej.

Strategia Gminy

Gmina przypomniała sobie, że powinna mieć jakąś strategię, a nie tylko trwać z roku na rok narzekając, że nic nie można i na nic jej nie stać.

Na stronach Gminy zamieszczono link do ankiety, która – jak rozumiem – ma pomóc Burmistrzowi i Radzie Gminy na sformułowanie strategii na lata 2021-2030. Wierzymy, czy nie wierzymy w skuteczność takowego sięgania po zbiorową mądrość mieszkańców, nie szkodzi tę ankietę wypełnić – zajmuje to tylko parę minut. Zachęcam.

Na początku obecnej kadencji też zaproponowaliśmy Radzie naszej wsi przeprowadzenie nieco podobnej w intencji ankiety wśród mieszańców Przecznicy, ale pomysł się nie przyjął. No bo po co skoro wszystko wiadomo a i tak nic nie da się zrobić.

“25” – kolejna próba

Warunki dziś były wyśmienite, więc dla odmiany wybraliśmy się na… nartki do Jakuszyc. Na ulubioną przez nas ostatnio trasę “25” Biegu Piastów. Mroźna noc, świeży śnieg ale dobrze już z rana wyratrakowany. Prawie idealne warunki do osiągania dobrych czasów. Prawie – bo śnieg znowu w smary się nie wstrzelił. Chyba trzeba zrezygnować ze smarowania. 

Do połowy tygodnia jeszcze są szanse na chłodne noce w Jakuszycach. 

A potem trzeba będzie chyba zrobić sobie przerwę do kolejnego ochłodzenia.

Na ręcznym hamulcu

Zamierzaliśmy dziś ponownie przebiec trasę Biegu Piastów na 25km. Poznaliśmy i polubiliśmy już ją. Myśleliśmy nawet, że w sprzyjających warunkach może uda nam się nasze własne rekordy trasy pokonać. Niestety, to trasa nas dziś pokonała. W zmowie z pogodą i ratrakami..

Nocą spadł świeży śnieg i rano ciągle jeszcze padał. Mimo minimalnie ujemnych temperatur padający śnieg był wilgotny. Ratraki tego ranka na naszą trasę nie wyjechały – po raz pierwszy chyba to się zdarzyło. A że szliśmy długą, mało popularną trasą od Polany przez Dział do Harrachova i stamtąd do Orla, mieliśmy również i to szczęście, że sami przecieraliśmy szlak. Świeżo nałożone smary też nie pomogły – przeznaczone na zmrożony śnieg, kleiły mokry śnieg do spodów nart i tam zamarzał. Działało to jak hamulec ręczny. 

Co jakiś czas trzeba było się zatrzymać i oskrobać narty by jechać dalej. Mimo to nartki nawet na stokach, gdzie w innych warunkach trzeba było płużyć dla ograniczenia prędkości, nartki stały. I już na pierwszych dwóch punktach pomiarowych miałem czas dwukrotnie dłuższy niż poprzednim razem. 

Na Orlu skróciliśmy więc trasę i przez Samolot wróciliśmy na Polanę. 

Wysiłek jak na 50km, czas jak na 25, a dystans… 17km tylko.

No ale nie dla rekordów na nartkach biegamy. Bo nartki to wysiłek, kolego, bo nartki to świeże górskie powietrze, kolego! To są te trzy elementy! Że tak sobie pozwolę “pojechać” Młynarskim.  

28 po raz drugi

Poprawiliśmy dziś “25”, czyli 25-kilometrową wersję Biegu Piastów, tym razem ściśle trzymając się trasy. Poza kilkoma kilometrami dorzuconymi na pętli przy Orlu dla większego zmęczenia.  Razem 28km, 200m mniej niż poprzednio.   

“Warun” dziś był słaby – nocą mrozu w Jakuszycach chyba nie było, może niewielki, rano nieco powyżej zera, momentami trochę wiało, ślad był jeszcze z weekendu, w dobrym stanie, ale wyciśnięty w wilgotnym tępym śniegu. No i nartki nie niosły. Nawet z górki trzeba było im pomagać. 

Mimo to całość trasy 10 minut szybciej przejechane niż poprzednio, z kilkoma małymi rekordami na podbiegach. 

Kilka dni przerwy trzeba teraz zrobić, by dać pogodzie szansę na poprawienie warunków.

Jery

Poranny spacer ornitologiczny zaczął się gdy była jeszcze wiosna, czyste niebo i piękne słońce, a kończył zimą – przy opadach śniegu i zimnym porywistym wietrze. Ale warto było.

Lista gatunków skromna – 14 tylko. Oprócz oczekiwanych i licznych mazurków, szpaków, bogatek, modraszek, kosów, dzwońców, krzyżówek, dzięciołów dużych i zięb, były też 3 skowronki,  małe stadko (ok. 10szt) kwiczołów, jeden drozd, para grzywaczy i dwa duże stada ptaków, z rozpoznaniem których miałem duży problem.

Pierwsze stado spotkaliśmy w okolicach Lasku – spośród drzew dochodził świergot dziesiątek niewidocznych ptaków. Co jakiś czas podrywały się, przelatywały kilkadziesiąt, kilkaset metrów i znów znikały w gałęziach drzew, głównie świerkach. Nie sposób było przyjrzeć się żadnemu z nick nawet przez lornetkę. Podążaliśmy ich trasą aż w końcu stado usiadło na gołych jeszcze modrzewiach i brzozach i udało mi się z dużym, ale nie stuprocentowym prawdopodobieństwem, rozpoznać czyże.  Lekko żółtozielone samce i szare samiczki, mniejsze od wróbla, szczebiot o wysokim tonie – tylko do czyży mi to pasuje. Było ich dobrze ponad 50.

Schodząc do wsi, już na skraju lasu, trafiliśmy na drugie duże stado. Już na pierwszy rzut oka widać było, że to inny gatunek. Ptak większy, nieco bardziej ubarwiony, mniej hałaśliwy. Ale również skrywający się w gałęziach i nie dający się podejść – zwłaszcza gdy jest się z luzem biegającymi psami. Najpierw udało mi się rozpoznać wśród nich ziębę, ale wiedziałem że to zły trop, bo w tak licznych stadach zięb jeszcze u nas nie widziałem. Po chwili i reszta stada dała się obejrzeć z bliska – były to jery. Tym razem bez cienia wątpliwości. 

Piękny to ptaszek, bliski kuzyn zięby stąd może i obecność paru zięb w ich stadzie. Kiedyś występowały w Polsce raczej tylko w przelocie wiosennym i jesiennym, teraz coraz częściej zimują w Polsce a latem lęgi odbywają na północy, np. w Skandynawii. Z braku własnego zdjęcia załączam znalezione w angielskiej Wikipedii.

Piękne widoki spod lasu w kierunku Gór Kaczawskich, gdy jeszcze chmury były wysoko.

Daleko na linii horyzontu ostrzy się Ostrzyca Proboszczowicka