Miesiąc: maj 2019

Za Kowalówkę

Dłuższy wpis tym razem, bo wyprawa była długa. Wybraliśmy się na pieszą wycieczkę za Tłoczynę i Kowalówkę. Pogoda dopisała – było słonecznie, ale nie gorąco. Lekki wiatr pilnował, byśmy się nie zgrzali. Pokonaliśmy 16km i prawie 400m przewyższenia. Profil trasy:

Poniżej wybór zdjęć. Więcej w Galerii.

Skład wyprawy nie licząc fotografa

Woda na Mrożynce szybko opada. Jeszcze dwa dni temu strumień ledwo się przeciskał poniżej tego zwalonego pnia.

Pierwszy postój po 5km w miejscu, gdzie droga zakręca na zachód w stronę Byczej Chaty obchodząc Tłoczynę od południa. My idziemy dalej i okrążamy również Kowalówkę.

Zimą postawiliśmy tu śnieżnego bałwana. Teraz wersja letnia.

Gdzieniegdzie tylko otwiera się widok na okolice. Polecam ten obrazek ze względu na liczne warstwy z grzbietem Karkonoszy na najdalszym planie.

Kwitną jeszcze świerki. Te czerwone twory, to kwiaty męskie, nie szyszki. Wystarczy je lekko potrząsnąć, by zaczęły pylić.

Antoniów w oddali

Na tym odcinku droga leśna powstała chyba jeszcze w XIX wieku. Skarpy wzmocnione kamiennymi murkami, do słupków były pewnie przymocowane poręcze. Kilka takich słupków jeszcze tam jest. 

Pojawiły się licznie grzyby, w tym te jadalne, choć nie pierwszego wyboru, no. uszak bzowy.

Na wysokości Kowalówki, czyli na niemal 900 metrach, łąki zastępowane są torfowiskami. Przekwitła na nich już wełnianka. To co widać na zdjęciu to owocostany – maleńkie nasiona wyposażone we włoski umożliwiające dłuższe loty.

Na naszej łące pod lasem też jest stanowisko wełnianki, ale jeszcze jej nie widać.

Dużo już motyli. Większość z zaobserwowanych to różnego typu rusałki: osetnik, admirał, żałobnik, pawik.

Kwitną borówki czarne, czyli czarne jagody.. Te czerwone kulki na gałązkach, to nie młode owoce jeszcze, a kwiaty.

Dochodzimy do krzyżówki dróg zwanej Cztery Drogi. Niezbyt wyszukana nazwa, biorąc pod uwagę, że do znakomitej większości skrzyżowań dochodzą właśnie 4 drogi. Jest to tylko nieco poniżej maksymalnej wysokości osiągniętej tego dnia. Od tego miejsca ostrzejsze zejście asfaltem. 

Dla naszej bigielki, jeszcze rok temu mieszkającej w schronisku, gdzie nie miała ruchu, ale za to sporą nadwagę, taki spacer to spore wyzwanie. Po ok. 10km zaczęła pilnować – nomen omen- ogona wycieczki. Stąd jej brak na zdjęciu. 

Opuszczone zabudowania górnej wsi. Dawno tu już nie byliśmy. Mury stoją, ale coraz gorzej się mają. Już chyba za późno na ratowanie….

Tradycyjna przecznicka studnia schodząca wgłąb ziemi ukośnie. Woda zaledwie dwa metry poniżej poziomu gruntu.

Łąki w górnej części wsi zdominowane w tej chwili przez niebieskie przetaczniki ożankowe i jaskry. 

Gajowiec żółty

To już trzecie znani mi stanowisko storczyków w Przecznicy.

Sympatyczny stawik wiejski. Wydaje mi się, że to ten z jednej ze starych pocztówek. Trzeba będzie przyjść raz jeszcze i przyjrzeć się dokładniej. 

 

Na dzisiaj to koniec. 16 kilometrów, prawie 5 godzin.

Prawie koniec… Jeszcze podsumowanie ptasich obserwacji. Najliczniejsze były zięby, pewnie ponad 20 osobników spotkaliśmy po drodze. Królem obserwacji bez wątpienia była jednak rodzina bielików. Gatunek rzadki i chroniony, więc więcej nie powiem, by nie kusić licha. Poza tym widzieliśmy: dzięcioła dużego i czarnego, kosy, sójkę, kapturkę, rudzika, kruka, modraszkę, sosnówkę, parkę strzyżyków, pierwiosnka, trznadla i potrzeszcze. 

PS. Pozdrowienia dla Pana K. spotkanego po drodze, który spytał się, czy relacja z tej wycieczki będzie na stronie. Cieszę się, że mam czytelników.

Mrożynka wezbrała

Po jednym dniu ciągłych, choć nie gwałtownych, opadów Mrożynka niemal w całości wypełniła swe koryto. Tam, gdzie wcześniej można było przejść strumień suchą nogą skacząc po kamieniach, dziś rano nie dało się w ogóle przejść. Huk toczonej wody słychać było już z daleka. 

Żywioł robił wrażenie! 

Jabłka na dębach

Wraz z rozwojem pierwszych liście na dęb ach pojawiają się też dziwne twory przypominające rajskie jabłuszka lub twardy pąk kwiatowy….

To dębianki, czyli galasy – twory zbudowane przez same dęby na skutek zaatakowania przez jagodnicę dębiankę. Wewnątrz galasa rosną dobrze chronione larwy owada. 

Galasy tworzone są na wielu innych  roślinach – mają one różne formy i powodowane są przez różne owady.

Np. na dzikiej róży występuję galas szypszyńca różanego (zdjęcie z własnych starych zasób, na nowe okazy jeszcze za wcześnie)

A te pionowo sterczące wyrostki to galas różkowca lipowego właśnie pojawiający się na młodych listkach lipy.

Późnowiosenny raport ptasi

Druga połowa maja przynosi powolny koniec wiosennych wędrówek ptaków. To, co miało przylecieć, już pewnie przyleciało. Ostatnim – ciągle jeszcze oczekiwanym – migrantem jest derkacz; on może przylecieć do nas nawet na początku czerwca. Nie wyobrażam sobie, by nie przyleciał – w końcu te nasze łąki przecznickie to właśnie łąki derkaczowe.

Ptaki, których jeszcze tej wiosny nie widziałem, a już do Polski przyleciały i bywają u nas niemal co roku,  to bocian czarny i wilga. One jednak mogą gniazdować daleko od Przecznicy, a do nas zalatywać tylko na żer, więc ich obserwacja nie jest gwarantowana.

A przyleciało do nas już dobrze ponad 20 gatunków, które byłem w stanie sam zidentyfikować. Lista mniej więcej według kolejności pojawiania się: pokrzywnica, szpak, skowronek, sroka, krzyżówka, grzywacz, siniak, wrona siwa, kopciuszek, pliszka siwa, rudzik, pierwiosnek, kapturka, krętogłów, dymówka, sokół wędrowny, pliszka górska, pokląskwa, pleszka, kukułka, muchołówka żałobna, dzierzba gąsiorek, jerzyk, makolągwa, piecuszek, bocian biały.

Dla wielu ptaków maj to szczyt sezonu lęgowego. Niektóre gatunki już mają młode (kruki, szpaki), wiele innych siedzi na jajach. Na zdjęciu obok jajo drozda śpiewaka znalezione na ziemi w lesie. Pewnie całe gniazdo padło ofiarą drapieżnika.

 

Wyroiło nam się

Przy kwitnącym jaworze już od ponad tygodnia szumi w powietrzu od pszczół, dla których , te duże drzewa są jednym z najważniejszych pożytków o tej porze roku. Dzielą się zarówno nektarem, jak i pyłkiem. Dziś w południe hałas jednak był znacznie większy: u stóp jawora, na krzaku bzu czarnego, jakieś półtora metra nad ziemią osiadł rój.

Sam pszczół nie mamy, najbliższy nam pszczelarz nie potwierdził ucieczki roju, więc pszczoły uciekły z której z dalszych pasiek we wsi.

Był to bardzo liczny rój, ważył pewnie z 1.5kg, czyli było w nim ok 15 tys. owadów. To prawie kompletna rodzina, w której środku z pewnością była tam i matka.

Na szczęście inny zaprzyjaźniony pszczelarz miał zapasowy ul przygotowany do podziału jednej z rodzin. Podjechał szybko wyposażony w skrzynkę i parę gadżetów potrzebnych w tej sytuacji. Na szczęście na drzewo nie trzeba było się wspinać, by strząsnąć rój. Duża jego część wpadła wprost do otwartej skrzynki, a na wejście reszty rodziny do zamkniętej już skrzynki trzeba było jeszcze niemal godzinę poczekać.

Do nowego ula zostaną wpuszczone wieczorem, a gdy się rano obudzą będą już dobrze zadomowione i zabiorą się do pracy. 

Zaskroniec

Wspominałem niedawno, że zaskroniec tym się między innymi różni od żmii, że ma znacznie szczuplejszą sylwetkę i niemal jednakową grubość na całej długości ciała? 

No więc nie całkiem to prawda, gdyż nie dotyczy sytuacji, gdy świeżo posilony zaskroniec odpoczywa i trawi zdobycz. Jak na tym obrazku:

Udało mu się upolować zdobycz wielkości myszy czy żaby, która znajduje się już w połowie przewodu pokarmowego, tworząc znaczne pogrubienie.

Zwinął się teraz na gałęziach jałowca koło domu i grzeje w słońcu, trawiąc ofiarę. Może przysypia też, bo z bardzo bliska daje sobie zdjęcie zrobić.

W takiej sytuacji zaskroniec jest jeszcze bardziej bezbronny – cała energia idzie na trawienie, znacznie ciężej się porusza.

Sprzątnięte, nieco zmieszane

Frekwencja nie powaliła tym razem…. W szczytowym momencie było nas dziewięć osób, czyli ok . 2.5% populacji wsi. 

Dziękuję serdecznie Państwu Sołtysostwu z córeczką, Pani Jolancie, Panu Mariuszowi, Panu Zbigniewowi i Patrykowi! Bez Was nie dalibyśmy rady.

Udrożniliśmy kanał deszczowy wzdłuż drogi koło przystanku, wycięliśmy krzaki wokół wiaty rekreacyjnej, częściowo oczyściliśmy wysypisko śmieci poniżej kapliczki, skosiliśmy trawę i wycięliśmy gałęzie na terenie kapliczki, uprzątnęliśmy teren wokół krzyżówki w Radoszkowie. Kilka worków śmieci, trzy fury gałęzi…  Kupa roboty jak na tak skromny zespół.

Chciałoby się, by w następnym roku było nas więcej….

Kilka zdjęć w Galerii.

Szybki/Szybszy Internet

Mamy koniec drugiego dziesięciolecia XXI w. a szybki Internet jest ciągle luksusem. Nie dlatego, że kogoś stać nań czy nie, ale ze względu na brak infrastruktury technicznej. Podobnie ma się sprawa wodociągiem, drogą z przyzwoitą nawierzchnią etc. Jest to część zapóźnienia technologicznego powszechnego na terenach podgórskich Dolnego Śląska. Aż wstyd o tym mówić w 2019r… 

Choć wstyd powinno być władzom województwa z Marszałkiem Przybylskim na czele, bo największe środki na inwestycje strukturalne są w jego dyspozycji. Panuje nam już on drugą kadencję z takim samym rezultatem w zakresie wyrównywania poziomu życia pomiędzy bogatym Wrocławiem i Zagłębiem Miedziowym a biednym Pogórzem, jak za pierwszej kadencji. Czyli żadnym…

Z mojego, nie tak szybkiego Internetu, korzystam nie tylko ja, ale dzięki dodatkowej antenie zainstalowanej lata temu na moim dachu (i dach i prąd do zasilania rutera udostępniam za darmo), Internet ma parę innych domów, pewnie o tym nawet nie wiedząc. I nie jest to super szybki Internet – w porywach 10-20Mb/s, podczas gdy przyzwoita prędkość w naszych czasach to 100-600Mb/s. Dobrze by więc było, by jak najwięcej mieszkańców Przecznicy wypełniło krótki formularz na stronach Orange. Ja już to dziś zrobiłem i byłem pierwszy z naszej okolicy. Oby nie ostatni.

 

Muchołówka żałobna

Drugi raz naocznie i pierwszy raz poprzez obiektyw widziałem dziś muchołówkę żałobną (Ficedula hypoleuca). 

Drugi człon nazwy ma pewnie związek z ubarwieniem, bo niektóre samce są niemal całkowicie czarno-białe. Inna część samców i wszystkie samice są brunatno-białe. Druga hipoteza co do pochodzenia nazwy mówi o nieco żałobnym charakterze piosenki tej muchołówki. Może nie trafiłem akurat na tę frazę, ale dla mnie jej śpiew brzmiał radośnie. 

Ptak raczej nieliczny w Polsce, spotykany raczej na niżu i raczej w lesie. Jego obserwacja koło naszego domu do typowych więc nie należy. Być może zachęciła go obecność budki, bo do dziuplaków należy.

W kwietniu przylatuje do nas z Afryki, odlatuje już w sierpniu i wrześniu.

Gatunek w Polsce objęty ochroną ścisłą.