Nie w samym karmniku, ale na drzewie ponad nim, przysiadł pewnego dnia myszołów – jedyny reprezentant “drapoli”, czyli ptaków szponiastych. Choć myszołowów żyje w okolicy sporo, aż tak blisko domu nie siadają. Ten siedział blisko i długo i pozwolił się obfotografować. Jaśniejszy obiektyw na takie pochmurne dni by się jednak przydał.
Przy karmniku potrafi się też posilać krogulec. Ale nie na ziarno on tu oczywiście przylatuje. Za każdym razem jest to tak nagły atak, że nie ma mowy, by zrobić jakiekolwiek zdjęcie.