Po niedługich staraniach dostałem wizę wyjazdową z Przecznicy – ważna kilka dni i tylko na ptaki. Jadę zatem do Ujścia Warty!
Byliśmy tam już razem w czerwcu 2022. Właściciele biura turystyki „Dudek” i jedni z głównych animatorów „Rzeczpospolitej Ptasiej” tyle nam opowiadali o unikatowości tutejszych krajobrazów w okresie wiosennych rozlewisk, że nie mogłem tu nie przyjechać. Szkoda, że sam tym razem… Od paru tygodni śledziłem zarówno prognozy pogody dla okolic Słońska, jak i stan wód u Ujścia Warty. Ideałem byłaby sytuacja, gdy nie ma mrozu, nie wieje, a woda dotyka Betonki (to jeden ze szlaków ptasich), ale jej nie przelewa. No i powinno się to zadziać w pierwszej połowie marca, zanim odlecą wodne ptaki zimujące. Gdy wyjeżdżam z domu, prognoza jest bardzo mieszana – będą i mrozy i dodatnie temperatury, i desze i bezdeszcze, i wiatry silne i umiarkowane. No ale jechać trzeba zanim wiza wygaśnie.
Środkowym poniedziałkowym popołudniem jestem w Słońsku. Miałem jechać od razu do „Dudka”, ale nie wytrzymałem – przejechałem Słońsk, by z dobrze mi już znanej wieży widokowej obejrzeć niemal cały obszar Ujścia Warty.
Widok bardzo ciekawy. Najbliżej drogi położone łąki ciągle suche, ale w oddali widać rozległe rozlewisko Warty. W czerwcu ubiegłego roku rzeki w ogóle nie było stąd widać – kryła się w korycie pod rzędem drzew. Dziś to olbrzymie jezioro – choć zdjęcie tego nie oddaje.
Już wiem, że jestem tu we właściwym czasie. Jadę zatem do „Dudka”, szybko sie melduję, przebieram i wyruszam na rekonesans po najbliższej okolicy.
Tą drogą jechaliśmy w zeszłym roku samochodem i oglądaliśmy ptactwo na łąkach po obu jej stronach. Dziś to jedno wielkie, choć płytkie, jezioro.
Czyż nie pięknie wyglądają te ogłowione wierzby
Idąc groblą od Stacji Pomp w kierunku Słońska, widzę mnóstwo ptactwa zarówno wśród drzew, na łąkach jak i w powietrzu i na wodzie. Takiej liczebności, rozmaitości i bliskości ptaków nigdy wcześniej nie doświadczałem.
Srokosz
Mnogość gatunków blaszkodziobych na zalanych łąkach
Dominują liczebnością i hałasem gęsi białoczelne. Są też gęgawy, gęsi tundrowe, krzyżówki, krakwy, świstuny, cyraneczki, łabędzie krzykliwe i nieme, rożeńce, łyski i czernice. Przyleciały już pierwsze siewkowate – czajki. Słychać klangor żurawi. Ptaki są na łąkach, na wodzie i w powietrzu. Na zmianę robię zdjęcia, przeczesuję okolicę lornetką i zagłębiam się w ptasi świat lunetą. Dzięki lunecie właśnie wyławiam z tłumu odległe rożeńce – dodaję je po raz pierwszy to tegorocznej listy.
Dzień się powoli kończy – coraz więcej ptactwa zalatuje z okolicznych żerowisk na wodne noclegowisko.
Na pierwszym planie gęsi białoczelne
Słońce dotyka Słońska
Kombinacja walorów krajobrazu, aury i pory dnia są niewyczerpanym źródłem kadrów. Zdjęcia same się robią.
Ostatnie chwile światła. Łabędzie krzykliwe
I inne kaczki
To już chyba nocna fotografia?
Księżyc zażywający nocnej kąpieli
I koń kontemplujący swe nocne odbicie
Ptasia wycieczka nie może zakończyć się inaczej niż ptasim zdjęciem. Jest 18:15. Ciemno prawie. W tej właśnie chwili nadlatują nad Ujście Warty tysięczne stada gęsi.
Nie umiem ich zliczyć. Lecą ze wszystkich kierunków, mocno hałasują – poddaję się, nie liczę. Po głosie rozpoznaję gęgawy, tundrowe i białoczelne. Nie słyszę bernikli. Wyczytuję na stronie Parku Narodowego „Ujście Warty”, że poprzedniej nocy było tu 56 tysięcy gęsi różnych gatunków. Wydaje mi się, że widzę ich dużą część.
Zmarzłem, wracam do pokoju. Zamierzam wcześnie rozpocząć kolejny dzień.