Wyciskamy Tłoczynę

Podejmując wyzwanie rzucone tu, przeszliśmy dziś po naszych górkach wyciskając kolejne 11km śladów biegówkowych. Szliśmy w większości po śladach samochodowych, więc nie był to całkowicie dziewiczy przemarsz – na biegówkach zresztą trudno by było inaczej.

Suniemy spod domu do Dwóch Mostków, dalej lewym brzegiem Mrożynki do Modrzewiowej Ścieżki, następnie ostry skręt w lewo i mocno pod górę do żółtego szlaku prowadzącego przy Wolframowym Źródle, wokół Tłoczyny i ponownie do Dwóch Mostków, i do domu. Połowa trasy pod górę, miejscami jodełką, a potem prawie 5km łagodnych zjazdów. Razem 11km i 275m przewyższeń – bez szału, wysiłek niewielki, ale przyjemny, bo i pogoda i smary dopisały.

Mapa i profil trasy:

Warunki pogodowe idealne

W wyższych partiach śnieg bardziej zmrożony. Parę razy w ostatnich dniach przejechały tędy samochody ZUL i Leśnictwa, więc jest też ubity – świeżo nasmarowane nartki dobrze ciągną.  

Najbardziej stromy odcinek pokonujemy jodełką 

W planie było dalsze wspinanie, ale droga w kierunku przełęczy pomiędzy Kowalówką a Kamienicą całkowicie nie do przejścia.

Wchodzimy na żółty szlak. Po drodze zauważamy nowe oznaczenia postawione przez Nadleśnictwo i Gminę.  To dobrze – nie tylko pomagają w lepszej orientacji przyjezdnym, ale też przypominają toponimy, które już tylko w mowie przetrwały. Zapisane trudniej będzie zapomnieć.

Krótki przystanek przy Wolframowym Źródle.

Dla paru łyków wody trzeba się roznarcić. 

Rzut oka przez łąkę przy byłej Byczej Chacie na Tłoczynę. Z tej perspektywy jej obły szczyt jest niemal niewidoczny.

Od tego miejsca zaczyna się delikatny kilkumetrowy zjazd drogą wokół Tłoczyny.

Po niecałych dwóch godzinach jesteśmy w domu – akurat na południową kawę.

A co jutro? Ponoć dzisiaj mieli wyciskać cietrzewia…