Ta nasza leniwa zwykle rzeczka Mrożynka po ostatnich opadach stała się znowu – choć na krótką – prawidziwą rwącą górską rzeką. Jej szum słychać już z łąk co najmniej 200m od koryta, a i widok piękny, gdy się już nad wodą stanie.
Idąc na poranny spacer z psami, zwykle w tym miejscu przechodzimy na drugą stronę Mrożynki. Dla Tokaja marki wyżeł węgierski to pestaka, ale nasz niskopodłogowy beagle tym razem nawet nie próbował.
Po śladach patrząc, fala kulminacyjna już dawno przeszła i była ok. 30-40cm wyższa, niż to co rano widzieliśmy,
Poniżej na zdjęciu wysepka, którą obejmują dwa jeszcze bardziej leniwe ramiona Mrożynki. Dziś rano z wysepki wystawały tylko wyższe rośliny i nawet trzecia odnoga rzeczki – zwykle niemal bezprzepływowa ślepa zatoczka – była rwącym strumieniem.