Szlamnikowy i biegusowy dzień

Jakoś późno kolejny dzień się zaczął… Po śniadaniu jedziemy pierwszy raz na wschodnią część Mewiej Łachy w celach ściśle ornitologicznych. Albo okaże się, że miejsce to jest przereklamowane i będzie to pierwsza i zarazem ostatnia wizyta w tym miejscu, albo będzie tam ptasia bonanza i trzeba będzie przyjechać raz jeszcze. Po cichu liczę na to drugie.

Pierwszy raz przeprawiamy się promem przez Przekop Wisły

 Przypomnę: Przekop jest głównym ujściem Wisły do morza, a nie jakąś rzeczką czy kanałem. Drugi brzeg oczywiście widać – to nie Wołga czy inna Lena – ale jak na środkowoeuropejskie rzeki szerokość koryta bardzo duża.

Samochód zostawiamy na płatnym (bo prowadzonym przez Lasy Państwowe) parkingu leśnym koło Mikoszewa, skąd już tylko pół kilometra do plaży. A potem około dwóch i pół  kilometra dziką plażą do wschodniego brzegu Przekopu Wisły. Na tym odcinku właśnie spodziewam się ptactwa, ale nawet gdyby go tam w ogóle nie było, to długi spacer plażą i tak wart jest fatygi. 

Na szczęście ptaki jednak są! Zaraz po wejściu na plażę widać, że przy linii przyboju kręcą się pojedyncze siewkowate. Pierwszy raz z bliska i tak wyraźnie widzę piaskowca

On też mnie widzi, mimo to daje się podejść na kilka metrów. A gdy uznaje, że przekroczyłem jego czerwoną linię niespiesznie oddala się pieszo.

Jest i biegus zmienny

Dobry start! Kawałek dalej inny ptasiofotoamator obserwuje grupę nieco większych ptaków. Nie znam gatunku – cokolwiek to jest, już wiem, że widzę je po raz pierwszy

To stadko szlamników!

To średniej wielkości ptaki siewkowate. Rzadko w Polsce spotykane i tylko w okresie wiosennych i jesiennych przelotów. Te jesienne postoje nad Bałtykiem przypadają na sierpień i wrzesień, więc dla nas to ptak późnego lata – czyli trafiliśmy dobrze.  

Nie są bardzo płochliwe – dały się podejść na nieco mniej niż 10 metrów i do woli fotografować. Godziny całe można było spędzić przy nich, my fotografowaliśmy je przez pół godziny tylko. Aż żal później było kasować większość zdjęć, bo jedno było lepsze od drugiego.  No ale po co mi 200 podobnych zdjęć szlamników…? 

Fotografując je, nie wiedziałem wiele o gatunku, bo się go nie spodziewałem i lekcji nie odrobiłem. Już w domu wyczytałem fascynujące o nim informacje – otóż szlamniki do rekordziści ptasiego świata w konkurencji najdłuższych nieprzerwanych przelotów. Dzięki instalowaniu nadajników i geopozycjonerów GPS wiemy, że  pewna samica wiosną 2007 roku wyruszyła z Nowej Zelandii, jednym ciągiem leciała przez 7 dni i 9 godzin pokonując 10300 kilometrów do Morza Żółtego. Po nieco ponadmiesięcznym odpoczynku koniecznym dla ponownego nabrania wagi szlamniczka ta poleciała na Alaskę oddaloną o 6500 km. A po ok. trzech i pół miesiąca – może po odbyciu lęgów? – wybrała się w podróż powrotną do Nowej Zelandii. Tym razem już lotem bezpośrednim trwającym 8 dni i 5 godzin – bez picia i jedzenia pokonała 11680km! W 2007 roku był to rekord światowy. Ale już w 2020 roku inny pan szlamnik pokonał 12200km nieco inną trasą z Alaski na Nową Zelandię w ciągu 9 dni i 8 godzin. Do dziś jest to najdłuższy zarejestrowany ptasi lot.

Stado to liczyło około 25 ptaków i z raportów innych ptasiarzy wydaje się, że pozostawało w okolicach Ujścia Wisły od 8 do 21 września. My tam byliśmy 18 września. 

Z żalem zostawiamy szlamniki i idziemy plażą dalej. Spotykamy kolejne egzotyczne dla mnie dotąd gatunki. Biegusy krzywodziobe na pierwszym planie, w prawym górnym rogu dwa kacze kupry

Biegus malutki

Zbliżamy się do końca plaży. Stąd widać niedostępną dla ludzi piaszczystą łachę zasiedloną licznym ptactwem. 

Pora wytoczyć większe działa. Dzięki lunecie wypatrzyłem siewkę złotą.

Próba digiscopingu, czyli zdjęcie komórką obrazu na okularze lunety.

Wschodnia kierownica Przekopu Wisły. Można na jej pierwsze metry wejść.

Ale dalej już tylko ptakom wolno

Kierownicę obsiadły nurogęsi. A w tle na łasze kolonia mew siodłatych

Miłe spotkanie – niedaleko nas pływają młode tegoroczne ohary. Z pewnością gdzieś w okolicy odbyły się oharowe lęgi

Zawracamy. Idąc niespiesznie spotykamy kolejne ptaki. Drugie spotkanie z piaskowcem 

Siewnica żerująca wspólnie ze szlamnikiem i piaskowcem

Różnica wielkości – szlamnik i biegus zmienny

Sieweczka obrożna – w odróżnieniu od szlamnika i paru innych ptaków siewkowatych jest to ptak lęgowy na plażach bałtyckich.

W tle za Dorotką widać ptasie bogactwo na wodzie – ale to “tylko” łabędzie nieme i pospolite kaczki. Kilku łabędziom jednam udało się zrobić całkiem udane zdjęcia – do zobaczenia w Galerii.

Nie wiedząc co to za ptak, Dorotka złapała w kadr krwawodzioba. O tym przekonaliśmy się dopiero w hotelu, przeglądając zdjęcia.

Najliczniejsze były dziś biegusy zmienne – napotkaliśmy stado z ponad 60 osobnikami.

Te dwa biegusy poniżej mają flagi na nogach. Pewnie dopiero co założone w ramach akcji Kuling po zachodniej stronie Mewiej Łachy. Obrączki spisałem, raport do Stacji Ornitologicznej PAN wysłałem.

Biegusy zmienne kończą wycieczkę. Całkiem udaną – pogoda do spaceru była dobra, kilka nowych gatunków widzieliśmy, sporo ładnych zdjęć zrobiliśmy. I nabrałem apetytu na kolejną tu wizytę w najbliższych dniach.

 Kilka jeszcze ładniejszych zdjęć Dorotki w Galerii.