Lecą żurawie. I łabędzie.

Powierzchnia Stawów Rębiszowskich jeszcze parę dni temu była – oprócz małego oczka utworzonego przez wędkarzy – w całości pokryta lodem. Raj dla ptaków to nie jest. Trzy łabędzie (chyba para z młodym), które postanowiły tu przezimować, muszą szukać wody gdzie indziej. Podczas naszej wizyty akurat nadleciały, zrobiły parę rund wokół stawów i wylądowały na stałym lodzie. Łopot skrzydeł jakby mały helikopter leciał.   

Licznie już występują wokół stawów żurawie. To raczej nie dalecy migranci, a osobniki, które zdecydowały spędzić zimę w okolicy. Najpierw o ich obecności dowiadujemy się z klangoru trzech sztuk na brzegu jednego ze stawów. 

Potem nadleciało po kilka innych osobników w dwóch grupach. 

Wylądowały w kilku miejscach na łąkach i wyschniętych stawów i też zaczęły swój koncert, w którego środku przez moment byliśmy.

Żurawie są dość płochliwe, dystans ucieczki w nieco otwartym terenie to pewnie przynajmniej 150-200m. Nam za linią rzadkich drzew i krzewów udało się podejść na jakieś 100m bez wzbudzania ich niepokoju.

Łącznie było tych żurawi ponad 15 sztuk. 

Poza stałą ptasią drobnicą nic więcej nie dało się zobaczyć. Trzeba poczekać aż większa powierzchnia stawów rozmarznie.

Parę innych widoków znad stawów:

I nasz stareńki towarzysz