Wykorzystując kilkudniową słoneczną i bezwietrzną aurę, robimy dawno oczekiwany wypad w nasze wyższe góry. Na punkt startowy wybieramy Szklarską Porębę, mając nadzieję, że na Szrenicę wjedziemy wyciągiem i stamtąd wyruszymy na kilkugodzinną wycieczkę. Wariantów mamy kilka. Ale gdy człowiek planuje, Bóg się śmieje. Okazuje się, że mimo bezwietrznej na dole pogody, z powodu silnych wiatrów w partiach szczytowych Karkonoszy chodzi tylko dolna część wyciągu. Bierzemy, co dają i na szybko opracowujemy nowe warianty – tak czy inaczej, na główny grzbiet chcemy wejść.
Tuż za stacją pośrednią wchodzimy na teren Parku Narodowego. W budce nikogo nie ma, ale jest możliwość zapłacenia za wstęp mobilnie. Płacimy te kilka złotych od osoby tym chętniej, że dochód przeznaczony jest na działania GOPRu.