Tak jak na wypłynięcie Pielgrzymki Ludzi Morza z portu w Kuźnicy trafiłem przypadkiem, tak i o dzień późniejszym wydarzeniu również w Kuźnicy nie miałem wcześniej pojęcia i byłem jego mimowolnym świadkiem.
Od 2002 roku odbywa się tu Marsz Śledzia, czyli piesze przejście Zatoki Puckiej Ryfem Mew liczące około 12 kilometrów. Startuje on z plaży na wschód od Kuźnicy a kończy na cyplu Rewskim. Spontaniczny kiedyś udział, dziś wymaga już wcześniejszych zapisów, odpowiedniego stroju i wpisowego, a liczbę uczestników ograniczono do dziesięciu grup po dziesięć osób, czyli do setki.
Punkt zbiórki koło port w Kuźnicy: rejestracja, przebieranie się, ogłoszenia organizacyjne
Element rozgrzewki?
Mija 10 rano – śledzie formują szyk
Jest sporo osób towarzyszących i tylko paru kibiców, jak ja. Niektóry przyglądają się wydarzeniom z wody
Zdjęcie dnia? Aż chce się podążyć za wzrokiem tej trójki…
Łódź organizatorów będzie towarzyszyła przeprawie
Uczestnicy dzielą się na grupy i gromadzą pod osobnymi flagami – każda grupa z przewodnikiem.
Wymarsz z miejsca zbiórki.
Punkt, gdzie droga z plaży na Ryf Mew jest najkrótsza i najpłytsza, znajduje się niemal kilometr na wschód od miasta w jego części zwanej Syberią. Raczej nie ze względu na klimat.
Przewodnik coś powiedział, odprawił jakiś rytuał i pierwsza dziesięcioosobowa grupa weszła w wody Zatoki.
Coś jednak musiało pójść nie tak, bo wbrew tradycji morze tym razem nie rozstąpiło się. Zanurzenie jednak niewielkie. Kolejne grupy śledzi podążają śladami tych pierwszych.
Cały pochód już w wodzie
Ten przemarsz trwa kilka godzin – zakończenie planowane jest na około 15 w rewie. Po drodze jest przerwa na posiłek regeneracyjny oraz uroczystość pasowania każdego z uczestników na śledzia. Ciekawa acz kontrowersyjna to zabawa – opowiem o tym w kolejnym wpisie.
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie na koniec i wsiadam w pociąg do Gdyni, a wieczorem nocnym do domu.