Ptasie przedwiośnie

Ptaki od kilku tygodni oznajmiają nam już przedwiośnie, choć przecież ptasiej zimy jeszcze nie mieliśmy. Co prawda, wszystko to, co miało jesienią odlecieć, odleciało, ale ptaki, które zimą w ogrodzie i na okolicznych łąkach powinny się pojawić, nie pokazały się. Nudy przez to były przy karmniku zdominowanym przez bogatki, modraszki, trznadle, mazurki i dzwońce. Liczne zwykle zięby i gile przyleciały zaledwie parę razy.  Nie było słychać mysikrólika w pobliskich świerkach. Nie pojawiły się wróble, czyże i czeczotki. Pewnie gdzieś się po naszej okolicy kręciły, ale do mnie nie dotarły.  

I tylko brak jemiołuszek – tak bardzo charakterystycznych dla ostrych zim ptaków – nie dziwi, bo w Przecznicy jeszcze nigdy ich nie widziałem. Ale co roku mam nadzieję…

Ptasie przedwiośnie zainaugurowały dzikie kaczki – dwie pary pojawiły się na stawie już w połowie lutego. To naturalny dla nich czas dobierania się w pary, ale trzymają się wtedy wolnych od lodu rzek i zbiorników. U mnie pojawiają się zwykle dopiero w marcu czy nawet kwietniu, gdy lód odpuści.

 

Drugi zwiastun to szpaki. Pod koniec lutego pojawiła się ich większa grupa celem spenetrowania miejsc lęgowych. I część z nich już tu została regularnie odwiedzając te kilka szpaczych budek koło domu.

 

 

A wczoraj poraz pierwszy usłyszałem i zbaczyłem skowronki nad naszymi łąkami. Nie jest to niezwykła pora dla nich – na niżu obserwowane są już od połowy lutego, rok temu też koniec lutego już u nas były.  

A to już nieptasi bonus pod domem dzisiejszego poranka