Zamek Lenno i Pilchowice

Cisza przed burzą….

Gdy już zliczyło się większość gatunków ptaków dostępnych średniozaawansowanemu amatorowi ptasiarstwa na Dolnym Śląsku, gdy zimowe gatunki już od nas odlatują, a wiosenne dopiero zaczynają przybywać, trwa względna ptasia cisza. Względna, bo ptaków wokół sporo, ale to ciągle te same kilkadziesiąt gatunków widzianych zimą na co dzień.  Jest to tylko cisza przed burzą, która lada moment nastanie, gdy zaczną do nas zlatywać ptasi migranci w większych ilościach. Tę krótką ciszę można wykorzystać na całkiem nie ptasie wycieczki. Dziś Zamek Lenno i Zapora Pilchowicka.

Na wleńskim zamku jeszcze nie byliśmy. Kojarzył się z jeszcze jednymi ruinami na szczycie góry, jak na przykład Gryf. Miłe więc to było zaskoczenie, że po wdrapaniu się na szczyt od strony miasta, zobaczyliśmy zabudowaną okolicę. 

Góra Zamkowa znana jest z obficie ją porastającego czosnku niedźwiedziego.  

Najpierw docieramy pod kościołek – on sam i brama otaczającego go ogrodzenia niestety zamknięte.

Okolice pałacu

Najciekawszy fragment zabudowań w okolicy zamku to krótki odcinek uliczki, mogącej uchodzić za średniowieczną. Wąski wybrukowany chodnik, mur kamienny, łuk nad przejściem udającym bramę.

Ruiny zamku są dostępne do zwiedzania, ale jesteśmy za wcześnie i postanawiamy nie czekać. Schodzimy do Wlenia

W poszukiwania światłą i widoków jedziemy nad Zaporę Pilchowicką. 

Ptactwa nie ma się co spodziewać tutaj – lustro wody puste, ale z bogatą fakturą.

Najbardziej fotogeniczne część jeziora to stacyjka kolejowa i żelazny most. Tam idziemy na spacer.

Przy skromnej o tej porze roku i dnia palecie barw zdjęcia czarno-biały wyglądają znacznei lepiej.

Ten most był już skazany na zburzenie, ale w ostatniej chwili udało się go uratować poprzez wpisanie do rejestru zabytków. Ma teraz drugie życie, sporo ludzi zaciekawionych tą historią przyjeżdża tu właśnie dla niego. 

Kilka całkiem ładnych zdjęć więcej w Galerii