Sokołowsko – śląskie Davos

Nie lubię słów używanych na wyrost, a „śląskie Davos” takimi się wydają. Burząc chronologie wydarzeń dnia, spieszę więc z wytłumaczeniem: Görbersdorf (dziś Sokołowsko) słynne było od połowy XIXw. jako  sanatorium klimatyczne leczące choroby układu oddechowego, w tym astmę i gruźlicę. Było to pierwsze sanatorium tego typu na świecie, a inne późniejsze ośrodki sanatoryjne, w tym Davos, czerpało inspirację z Görbersdorf właśnie. A że nasze śląskie górskie uzdrowisko cieszyło się swego czasu dużą renomą w Europie i odwiedzane było przez kuracjuszu z wielu krajów, skojarzenia z później powstałym Davos są oczywiste. I choć po dawnej świetności niewiele zostało, określenie Sokołowska „śląskim Davos” nie wydaje się zbytnio przesadzone.

Wybraliśmy się na półdniową wycieczkę do Sokołowska z krótkim przystankiem nad Zalewem Bukówka i w Szczawnie Zdroju. 

Na Bukówce cisza ptasia – i pora roku i pora dnia (późny ranek) nie sprzyjały obecności kaczek na wodzie. Było kilka czernic, krzyżówek, perkozów dwuczubych i para głowienek. Nieco tylko więcej działo się w powietrzu, zaroślach i w lesie.

Komponujący się z barierką kulczyk na szczycie tamy

Mewa białogłowa na tle słonecznego błękitnego nieba

Sokołowsko to malutka miejscowość, nie leży przy żadnej ważnej drodze, ale przejeżdżając przez nie, nie sposób nie zatrzymać się przy tym, co pozostało z dawnego sanatorium

Olbrzymia nieregularnych kształtów budowla z czerwonej cegły zaprojektowana w modnym kiedyś w Niemczech stylu historycznym nawiązującym do gotyku. Mury w większości przetrwały zawieruchy dziejowe, ale stropy i wnętrza strawione zostały przez pożar w 2005 roku.

Dwa najładniejsze widoki głównego budynku sanatorium maskujące zniszczenia

Detale

Wokół sanatorium z czasem wyrosło całe uzdrowisko ze swoją infrastrukturą techniczną i wypoczynkową.

Dom lekarzy sąsiadujący z sanatorium 

Resztki założenia parkowego świadczą o minionej świetności tego miejsca 

Niewielka świątynia katolicka

Na tyle wielu ortodoksyjnych kuracjuszy tu przebywało, że w 1901 roku wzniesiono tu również cerkiew prawosławną. Choć położona już prawie w lesie, zachowała się w dobrym stanie i działa do dzisiaj. A w miasteczku minęliśmy się z popem.

Przerwa na chwilę uważności i kontakt z przyrodą. Dwóch panów krzyżówków 

Kwitnący bodziszek żałobny

Poza niewielkim centrum miejscowości dominuje zabudowa willowa. Kiedyś były to z pewnością pensjonaty.

Schody do nieba

Jak widać, obecne są tu również tradycje żeglarskie

Na elewacjach kilku domów widzimy ręczne zdobienia w tynku i mozaiki

Jesteśmy w Sokołowsku na dzień przed premierą powieści Olgi Tokarczuk „Empuzjon”, której akcja toczy się w… Görbersdorf, czyli właśnie tutaj. Tym ciekawiej będzie się ją czytać.

Wieś jest popularna nie od dzisiaj – od kilku, może i kilkunastu już lat ściągają tu poszukujący spokoju i natchnienia: artyści, dusze osobne, uciekinierzy z miast. Dla niektórych to wybór na całe życie

Oby tylko duży kapitał nie przypomniał sobie za szybko o istnieniu Sokołowska.

Nadrabiając drogi, wracamy przez Szczawno Zdrój. Taki podwałbrzyski Świeradów. Choć Szczawno jest większe, porównanie nie wypada dla tego uzdrowiska pozytywnie. Szeroki wykostkowany deptak nie zaprasza do spacerowania. 

 

Wnętrze pijalni i hali spacerowej całkiem ładnie wygląda. Jest dużo większe od uzdrowiska świeradowskiego. Ale w pełni zamknięta modrzewiowa pijalnia w Świeradowie jest jednak dużo bardziej klimatyczna.

Dużo ładnych zdjęć Doroty w Galerii – zapraszam!

3 comments

  1. Teresa says:

    Bardzo oryginalne miejscowości.
    Według mnie Sokołowsko potrzebuje pilnie kapitału i mądrych inwestorów, którzy odkryją i uszanują jego niezwykły styl oraz przywrócą działalność obiektów sanatoryjnych.
    Ten cementowy deptak w Szczawnie Zdroju rzeczywiście wymaga wprowadzenia trochę zieleni. Są piękne wzory takich aranżacji. Trendy w tej dziedzinie płyną z Warszawy i reszty świata w sposób jednoznaczny.

    • admin says:

      Prawda. Sporo szumu ostatnio wokół Sokołowska, więc jest nadzieja. Jeśli nie na odtworzenie dawnej świetności, to chociaż na uratowanie tego, co jeszcze można uratować: architekturę czy założenia parkowe. Pozdrawiam serdecznie!

Comments are closed.