Najładniejszy dzień tej zimy dziś mieliśmy: słońce, śnieg i lekki mróz.
Biegówkami pokonujemy 16km po naszych górkach.
Tym razem ruszamy nie wzdłuż Ciemnego Wądołu, lecz obok leśniczówki Mokrą Drogą do Tytoniowej Ścieżki. Krótsze, choć nieco bardziej strome podejście – nie ma mowy o dłuższym ślizganiu. Wysiłek rekomepsują widoki na Jelenie Skały.
Jest to jakiś pożytek z wycinki zrobionej tu ze dwa lata temu – z Mokrej Drogi odsłonił się widok na Tłoczynę. Widać wyraźnie dwie główne grupy skalne Jelenich Skał.
Wyraźnie widać piętra roślinności: ciemnozielone świerki w niższych partiach, powyżej nich mieszanka bezlistnych brzóz i bezigłowych modrzewi.
Na Modrzewiowej Drodze:
Z Tytoniowej Ścieżki skręcamy w lewo w górę w kierunku Kowalówki. Latem to droga asfaltowa na znacznym odcinku, teraz mocno przysypana śniegiem. Ale na szczęście dla nas parę dni temu ślad już został wyciśnięty – wiemy nawet przez kogo. Nowych opadów od tej pory nie było, tylko jelenie gdzieniegdzie zadeptały ślad – nic szacunku dla wysiłku narciarzy.
Miejscami nawet potrójny ślad:
Im wyżej tym ładniej
Dochodzimy niemal do Czterech Dróg, ale jednak zawracamy i wchodzimy na Tytoniową Ścieżkę. Następnym razem chyba pójdziemy dalej i przejdziemy dawnym żółtym szlakiem zboczem Kowalówki, okrążając Tłoczynę.
Tytoniowa Ścieżka przez dłuższy czas idzie płasko długim grzbietem – nomen omen – Dłużca. Trudno nawet było zauważyć, gdzie znajduje się jego wierzchołek (867m n.p.m.). usiał on być gdzieś w pobliżu dużej polany pozostałej po wycince drzew.
Przez Pięć Dróg powrót na Modrzewiową Drogę
I ponownie Mokrą Drogą powrót do domu. Nieco ponad 3 godziny, prawie 16km i 400m różnicy poziomów.
A takie obrazki mamy koło domu – czapki śniegowe na pozostawionej na zimę szczeci pospolitej. Zwłaszcza szczygły uwielbiają wydłubywać z niej nasiona.