Zając szarak był kiedyś symbolem Świąt Wielkanocnych. Był bardzo liczny, łatwy w obserwacji, zwłaszcza wczesną wiosną – w okolicach Wielkanocy właśnie – kiedy podchodził bardzo blisko domostw w poszukiwaniu jedzenia. Był uznawany za symbol płodności i odradzającego się życia. Czy nadal jest? Dziś zastąpiony już króliczkiem chyba?
Jego populacja w ciągu ostatnich 40 lat w Europie zmalała kilkukrotnie. W Polsce do połowy lat 70. XX wieku było ich ponad 3 miliony, by spaść do około pół miliona na początku naszego wieku. Przyczyną jest jak zwykle człowiek: intensyfikacja rolnictwa, nadmiarowy odstrzał, odłów w celach eksportowych, wypadki komunikacyjne, koszenie użytków zielonych w czasie, gdy młode są jeszcze w gniazdach, psy i koty wypuszczane z domu. Ale też lisy i inne drapieżniki.
O tym, że zające mieszkają koło nas wiemy po nisko obgryzionej korze drzewek owocowych. Którejś zimy ogryzły tak prawie wszystkie drzewka, na skutek czego niektóre padły. Ale zamiast się złościć na zające, trzeba osłonić drzewka i pogodzić się z tym, że raz na jakiś czas do któregoś się jednak dobiorą. Nieczęsto zdarza nam się zobaczyć zająca na żywo – pewnie 2-3 razy w roku.
Tym razem zając podszedł pod sam dom i żywiąc się przez moment świeżą trawą, dał się przez okno sfotografować. Chyba młody, zeszłoroczny, bo mały jakiś…