Mimo że przenieśliśmy się już na Mierzeję, ciągnie nas z powrotem na Mewią Łachę. Ptasio rzecz biorąc, to najbardziej interesujące miejsce, które tu dotąd odwiedziliśmy. A przecież i pogoda dobrze się zapowiada…. O świcie jedziemy więc do Mikoszewa, a stamtąd przez las wydmowy na plażę i Mewią Łachę.
Pierwsze zdjęcia zrobione o 6:12
… czyli na jakieś 10 minut przed wschodem słońca.
Dwa tematy zajmują większość kadrów na obydwu naszych lustrzankach. Pierwszy to łódka na morzu o świcie, wśród mgieł, przy szybko zmieniającym się świetle. Załączam jedno moje zdjęcie – kilka jeszcze ciekawszych zdjęć Dorotki wrzucam do Galerii.
O drugim temacie za chwilę. Teraz rozstawiam sprzęt
Takoż robią i inni ptasiarze
A obiektem zainteresowania było małe stadko szlamników. Pewnie tych samych, które już w poprzednich dniach po naszych zdjęciach się kręciły. Ale jak tu się raz jeszcze nie zachwycić
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w całej Europie mieliśmy poniżej tysiąca par lęgowych tych drapieżników, z tego zaledwie kilkadziesiąt w Polsce. Choć to nadal dość rzadkie ptaki, jest ich już w Polsce nieco powyżej tysiąca par. Widziałem je w niemal wszystkich odwiedzanych przez nas miejscach: koło Przecznicy, na Stawach Rębiszowskich, we Wrocławiu, na Witce, w Dolinie Baryczy, w Ujściu Warty, na Karsiborze etc…. Zatem jego obecność na plaży nie zdziwiła mnie, ale zawsze to miły widok.
Jeszcze bardziej luneta przydała się w przypadku tej odległej grupy ptaków
Gatunki trudne do określenia i w lornetce i w zoomie lustrzanki – widać tam jakieś mewy i jakieś siewkowate. Przez lunetę widzę jednak, że mam do czynienia z jednym nowym gatunkiem. Chwila obserwacji, natychmiastowe porównanie z atlasem ptaków i już wiem – to siewka złota
Zdjęcie komórką obrazu na okularze lunety to najlepszy, ale ciągle niedoskonały dowód obserwacji gatunku. Kilku chwil z okiem przy lunecie trzeba, by dostrzec wszystkie istotne atrybuty i odróżnić taką siewkę złotą od na przykład siewnicy.
Intryguje mnie widok człowieka przeszukującego morze.
Jest to jeden z kilku poszukiwaczy bursztynów. Gdy wychodzi na brzeg, pytam się o dzisiejszy połów. Marny, mówi, otwierając dłoń
Zachęceni takim widokiem, sami zaczynamy dokładniej patrzeć pod nogi. I znajdujemy dziesiątki bursztynów. O średniej wielkości 1-2 milimetry. Taki na 3-4 mm to już olbrzym.