We mgle i słońcu

To druga wyprawa na Stawy Przemkowskie i druga o świcie. Tym razem jednak w pełnym składzie: Dorotka, ja i sunia. Z fotograficznym i spacerowym nastawieniem wyruszamy na tyle wcześnie, by pod wieżą obserwacyjną być tuż przed wschodem słońca.

Brzmi trochę jak powtórka, ale co zrobić – takie klimaty nie zdarzają się często, trzeba nacieszyć oczy na kilka miesięcy naprzód.

Niebieska godzina w pełni

Niebieskość stopniowo przechodzi w róż

A róż w złoto i ogień

Widoki mogą się wydawać kiczowatymi, ale to przecież sama natura takie rzeczy tworzy, czyż nie? A czy natura jest kiczowata? Z pewnością nie. Ale gdybym takie zdjęcie przez filtry i fotoszopa przepuścił, dodał do tego 12 kangurów i samotny biały żagiel, to byłby to już stuprocentowy kicz. A gdzie jest granica…?  W naszych głowach. A w każdej głowie gdzie indziej.

Ptactwo o świcie

Jeden z kadrów kandydujących do zdjęcia dnia. Jego efekt zasadza się na niepozornym, nieostrym lewitującym w pustce łabędziu ujętym w nierówne ramki drzew

Kolory stopniowo bledną i szarzeją, mgły rozpływają

Piękny to był świt. A przed ciągle jeszcze piękny poranek. 

Impresjonistyczne impresje znad Szprotawy

Ciągle spełniająca swoją rolę tama na Szprotawie

Z zaskoczeniem zauważamy, że producentem żeliwnych elementów zapory była firma z Hirschberg in Riesengebirge. 

To u nas przecież! Po krótkiej kwerendzie znajduję w necie odniesienia tylko do „Eisengießerei und Maschinenbau-Anßtalt Starke&Hoffmann” – firmy funkcjonującej w latach 1868-1932 pod adresem Waryńskiego 12 w Jeleniej Górze i specjalizującej się w budowie urządzeń wodnych (dziś do teren Jeleniogórskich Zakładów Optycznych). Ale danych o firmie Maschinenfabrik L. Koehler nie znalazłem. Może była to następczyni firmy Starke&Hoffmann? Co ciekawe, podobne urządzenia hydrotechniczne z Hirschbergu widzimy parę tygodni później również na stawach w Dolinie Baryczy koło Milicza.

Wędrujemy z sunią niespiesznie po groblach 

Drugi kandydat do zdjęcia dnia: czaple białe i znikąd wyłaniające się wiatraki

Na spuszczonym stawie czaple białe i siwe mają ucztę 

Wieża obserwacyjna widziana z drugiej strony

Też ładny kadr 

Pod koniec wycieczki znajdujemy olbrzymie kanie

Największa z nich miała ponad 30cm średnicy kapelusza! I obiad i śniadanie i jeszcze jeden obiad z tego był… 

Na jeszcze więcej zdjęć dnia zapraszam do Galerii.