Ładna, słoneczna, lekko mroźna pogoda w weekend zachęciła nas do odwiedzenia Stawów Rębiszowskich. Z małą nadzieją na szczególnie interesujące obserwacje ornitologiczne, bo to nie pora na nie. Zwłaszcza, że – jak się okazało na miejscu – cała powierzchnia stawów jest zamarznięta i nawet tacy stali mieszkańcy, jak łabędzie i krzyżówki, przeniosły się na niezamarznięte zbiorniki i rzeki. Frekwencję na tym ptasim siedlisku robiła tylko drobnica (sikory, dzięciołek, kosy), przelatująca para kruków i parka wąsatek.
O wąsatkach już kiedyś pisałem, ale że to ptaszek piękny i widuję go rzadko, tylko zimą na stawach, to nie odmówię sobie przyjemności odnotowania jego ponownej obserwacji.
Ptaszek ten jest trudny do zaobserwowania. Po pierwsze – jest dość nieliczny: w całej Polsce szacuje się jego populację na 1800-2500 par. Po drugie, jego żywiołem są trzcinowiska, wśród których nie sposób go dostrzec, nawet jeśli czasem się odezwie. Najłatwiej jest go zobaczyć zimą, gdy trzciny rzedną i szarzeją, a wąsatki, z braku innego pożywienia, wyjadają nasiona z czubków trzcin.
Udało nam się złapać w obiektyw parkę wąsatek, ale w mało interesujących pozach.
Dla lepszego oddania piękna tego ptaka załączam jedno z ładniejszych zdjęć, jakie znalazłem w necie (źródło: birdwatching.pl, autor: Kamil Ragala).
Sumiasty wąs pana Wąsatka dobrze tłumaczy jego nazwę gatunkową.
Brak ptactwa rekompensowały nam widokami. Zwłaszcza chmur fenowych przetacząjcych się przez Góry Izerskie
Więcej zdjęć w Galerii