Jestem w sporym niedoczasie… Już wróciłem z kolejnej wycieczki, a ciągle nie skończyłem relacji z poprzedniej. Zatem minimum słów, maksimum obrazów.
Wieczór na prawie pustej plaży. Silny wiatr sypie piaskiem po butach, nieco chłodno, wysoka fala, dawno po sezonie… Nic nie muszę, nigdzie mi się nie spieszy. Bardzo to lubię.
Mewy – łatwy temat, ale wdzięczny
Młodociana mewa srebrzysta i jej prawdziwie zakapiorski dziób
Z serii “Przeloty”: świstuny
Biegusy zmienne
I sensacja wieczoru: stado ostrygojadów.
Aż cud, że mi obiektyw to złapał!
Pierwszego ostrygojada w życiu widziałem chyba w zeszłym roku, potem jeszcze może ze trzy razy. Zwykle pojedynczo, choć dziś w Piaskach wczesnym popołudniem aż dwa jednocześnie. A tu nagle przelatuje koło mnie stado dziewięciu ostrygojadów – to przecież znakomita część polskiej populacji! Tak licznych lub liczniejszych obserwacji w tym roku w Polsce było niewiele. Dominują właśnie pojedyncze osobniki.
Temat naiwny: mewy o zachodzie słońca nad morzem.
Kto nigdy nie zrobił zdjęcia o zachodzie, niech pierwszy rzuci we mnie jakimś starym, ciężkim obiektywem!
Tym wpisem kończę relację z październikowej wycieczki nad Zatokę Gdańską. Bardzo udana był to wyjazd: dzień liczenia drapoli, dzień wyciągania ptaków z sieci, dużo niespiesznego chodzenia własnymi ścieżkami. I pogoda dopisała.