Nie o grzybach ten wpis będzie, choć w poprzednich latach początek sezonu grzybowego w naszych okolicznych lasach ogłaszałem już nawet i maju. Mamy już połowę czerwca i właśnie udało nam się znaleźć jednego dużego borowika ceglastoporego. To chyba za mało, by o początku regularnych porannych grzybobrań mówić, ale na pierwszą małą jajecznicę starczyło.
Skoro nie o grzybach, to może o ……ptakach będzie.
Na Stawach Podgórzyńskich tłok. Specjalnych wypraw tam ostatnio nie urządzałem, ale odwiedziłem stawy przejazdem w środku dnia. Naliczyłem setki krzyżówek i głowienek, dziesiątki łysek, łabędzi i czernic, niemal dwadzieścia gęgaw, pojedyncze czaple i kilkanaście gęsiówek: jedno stadko składało się z pary dorosłych i czterech dobrze już podrośniętych gęsiąt, a w drugim stadku było osiem kilkudniowych zaledwie gąsiąt prowadzonych przez matkę. Piękny widok! Ale bez aparatu byłem, więc na słowo trzeba mi wierzyć.
Wody Stawów Rębiszowskich zieją pustką w porównaniu z Podgórzynem. Całe nawodne ptactwo to pewnie kilkanaście osobników kilku zaledwie gatunków: pojedyncze krzyżówki, mała rodzina perkozów i większa rodzina łabędzia.
Samica perkoza dwuczubego, którę w maju widziałem wysiadującą jajka, już wodzi młode.
Ciekawe dlaczego tylko dwa młode – jaj powinno było być w gnieździe więcej. Może bieliki czy błotniaki zredukowały przychówek.
A skoro o bieliku… Znienacka z odleglejszej części stawów wystartowało jednocześnie kilkanaście czapli siwych. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jest ich tu aż tyle, bo zwykle widuję pojedyncze osobniki.
Przyczyną zamieszania był krążący nad stawami bielik. Na jego widok prawie wszystkie ptaki podrywają się do lotu, bo zostając na wodzie, są wobec wielokrotnie większego drapieżnika bezbronne. Chwilę potem widzieliśmy też i błotniaka stawowego, który aż takiego przerażenia wśród ptaków nie czyni – poluje na mniejsze i raczej młodsze osobniki.
Niespodzianką dnia była para bocianów czarnych.
Tę samą zapewne parę widzieliśmy nad Mlądzem pół godziny wcześniej, ale też i kilkanaście dni wcześniej. Sugerowałoby to, że to para lęgowa i że gdzieś na naszym obszarze mają gniazdo.
Pod koniec obchodu spotykamy jeszcze taki ładny widok
Najpierw z szuwarów wypłynął jeden dorosły łabędź niemy, za nim dwa łabędziątka i drugi dorosły. I kolejne młode
Tak duży przychówek nie ma wielkich szans na przeżycie w komplecie pierwszego roku. Przyszłej wiosny doczeka pewnie jeden, może dwa młode łabędzie.
Na spuszczonym stawie zadomowiły się sieweczki rzeczne. Przy każdej tu wizycie tej wiosny widać lub słychać ich to niecałe dziesięć sztuk. Może zatem i one zostały tu dla lęgów?
Jeden osobnik w środku kadru
Kwitnie rdest wodny
I zieleni się tegoroczna trzcina
Wokół słychać kukułki. A niektóre dają się nawet zobaczyć
Samiec pokląskwy wypatrujący owadów
Krzyżówka na tle dramatycznego nieba
Widok jeszcze bardziej dramatyczny
Już wracając z wycieczki, na polu koło Mlądza widzimy olbrzymie stado szpaków. Było ich co najmniej pięćset. Tegoroczne osobniki zbierają się już w stada i prowadzą koczowniczy styl życia, nawiedzając sady. Nam zjadły prawie wszystkie czereśnie.
Eksperyment z filtrem podczerwonym nakręconym na obiektyw
Na więcej zdjęć Doroty mniej lub bardziej eksperymentalnych zapraszam do Galerii.