Pierwszy raz wybraliśmy się nad Kwisę do Karłowic, gdzie znajduje się jedyne miejsce pomiędzy Gryfowem a Zaporą Złotnicką, gdzie suchą nogą można przekroczyć Kwisę. Puste to miejsce o tej porze roku, a jeszcze dziksze w pierwszych promieniach słońca droczących się z ostatnimi podrygami nocnych mrozów.
Zachętą do obejrzenia tego właśnie miejsca była dzikość krajobrazu, nadzieja na liczne obserwacje ptasie i ładne plenery. I nie zawiedliśmy się.
W drodze do Karłowic robimy przystanek na zdjęcia plenerowe. Pięknie stąd widać zamek Gryf na tle Karkonoszy – nawet z mojej długiej lufy z ogniskową 400mm, która do takiej fotografii nie jest najlepsza.
Czyż nie pięknie uchwyciłem tu myszołowa na tle mgieł i pól? Proszę o same pozytywne komentarze w tej sprawie.
Autko zostaje przy ośrodku wypoczynkowym, a my udajemy się na kładkę spinającą brzegi Jeziora Złotnickiego na wysokości Karłowic.
Jezioro dopiero się budzi
W sposób niezamierzony zdjęcie kładki mi się prześwietliło, ale ma ono swój urok, jeśli tylko bardzo dobrze i długo się wpatrywać.
Gdzie nurt bardziej wartki, woda nie zamarzła – i tam gromadzi się ptactwo. Głównie krzyżówki, których naliczyłem 62.
Moje zdjęcie dnia – para krzyżówek ciągnie za sobą fale zakłócające spokojną taflę jeziora.
Niewyraźny samotny kormoran powyżej stada kaczek
Pan nurogęś w czarnym i pani nurogęsiowa w brązowym
Podążam brzegiem jeziora, które jeziorem dopierow tym miejscu się staje – a to dzięki zaporze w Złotnikach, spiętrzającej wartkie wody Kwisy.
Na brzegu też się dzieje – pierwszy tegoroczny kowalik. A potem było ich jeszcze kilka.
A był jeszcze dzięcioł zielony, perkozek i 30 innych fruwających gatunków. Udany połów!
Kładką wracamy do samochodu.
Zachęcam do odwiedzenia Galerii, gdzie publikuję kilka dodatkowych niespiesznych zdjęć z tej wycieczki zrobionych przez żonę Dorotę. Moim zwycięzcą jest poniższe czarno-białe ujęcie kładki. Oko najpierw podąża odległą linią lasu z lewa na prawo, a potem wraca po kładce na prawą stronę, po czym powtarza tę czynność idąc śladem odbicia lasu i kładki w wodzie. Uwagę zwraca również odbicie kładki, które ginie tam, gdzie woda przechodzi w lód. Czyż nie? Łapek w górę tu się nie daje – proszę o komentarz do postu na dowód, że Wam też się to zdjęcie podoba.
Nasycam oczy z rana i dziękuję.