Wykorzystując słoneczną aurę, wybraliśmy się na Stóg i Smrek by zobaczyć jak wygląda prawdziwa zima – pierwszy i pewnie ostatni raz tej zimy.
Startujemy z niemal wiosennej stacji i dolnej. Trwała pokrywa śnieżna zaczyna się mniej więcej w połowie trasy kolejki, na szczycie śniegu jest niecały metr. Cała trasa zjazdowa ładnie dośnieżona.
W kilkanaście minut przensimy się do całkowicie innego świata
Jest środkowy pranek, niebo jeszcze bezchmurne, powietrze przejrzyste – zdjęcia same się robią.
Jeśli jest mróz, to niewielki. Śnieg się skrzy, skrzypi pod nogami i ładnie prezentuje na konstrukcjach i drzewach.
Na szlaku jeszcze pusto, przez Łącznik idziemy w kieruku Smreka po śladach w większości zotawionych tu jeszcze wczoraj.
Stóg z oddali
Na Smreku… Ukrzyżowany Chrystus z ukrzyżowanym Chrystusem na szyi
Z wieży widokowej na Smreku
Najciekawsze chyb zdjęcie…
Ktoś tu sobie z języka czeskiego zażartował. Skor w czeskim mogą istnieć słowa bez samogłosek (np. pobliski Smrk czy vlk) a nawet całe zdania (Strč prst skrz krk), to po co w słowie POZOR to pdwójne ‘o’?
W drodze powrotnej sptykamy już więcej osób, a niebo zaczyna się chmurzyć. Warto było wyjść z domu wcześnie..
Powrót przez Stóg. Przy górnej stacji spory ruch – i narciarze i spcerowicze. Mało kto wybiera się dalej.