Miesiąc: listopad 2020

Przemysław Wiater

Zmarł Przemysław Wiater.

Dla każdego, kto kocha Karkonosze i Góry Izerskie, Pan Wiater był ważną postacią. Miłośnik naszych gór, ich historii i kultury, muzealnik, od niedawna dyrektor Muzeum Karkonoskiego, autor książek i opracowań traktujących o regionie. 

Latem obejrzeliśmy wystawę czasową Zauroczeni Karkonoszami powstałą w Muzeum Karkonoskim za czasów Jego krótkiej dyrekcji. Czytaliśmy jego ostanie książki, m.in. Zauroczeni Karkonoszami o kolonii artystycznej w Szklarskiej Porębie. Wszystkie Jego książki zajmują ważne miejsce na mojej półce z regionaliami. 

Będzie mi brakowało Jego kolejnych książek.

Piesi spacer na Wysoki Kamień

Piesi – czyli pieszo z psami.

Piękne słońce zachęciło do wyjścia w nasze górki. I choć okazało się, że od wysokości 800m są chmury i lekki wiatr, to warunki dla krótkiej górskiej wycieczki były wyśmienite. 

Samochód zostawiliśmy w Białej Dolinie w Szklarskiej Porębie i stamtąd na 12 łapach ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Wysoki Grzbiet. Szliśmy Starą Drogą Celną do Rozdroża pod Zwaliskiem i dalej na Wysoki Kamień. Po drodze napotkaliśmy resztki śniegu pochodzącego z opadów sprzed 2-3 tygodni. I tak powstał pierwszy tej zimy bałwan. Ku czci wszystkim nam rządzącym.

 

Na Wysokim Kamieniu już „paręnaście” lat chyba nie byliśmy. Od tego czasu Pan Gołba ukończył główny budynek schroniska, a i wieża ma się ku końcowi. Rzecz gustu, czy się one w krajobraz wkomponowują, czy nie… Dla mnie nie. Ale pozytywnego fioła jak najbardziej doceniam i wycieczki do tego miejsca polecam.

Mimo zmiennej pogody – a może właśnie dzięki niej – widoki z Wysokiego Kamienia na Karkonosze, przez które przewalały się chmury fenowe były dziś pyszne. 

Blisko miejsca, gdzie zostawiliśmy autko, szukaliśmy kamienia upamiętniającego ważną dla Szklarskiej Poręby personę. A niełatwo nam było ten kamień odnaleźć, bo krajobraz tego rejonu Szklarskiej bardzo się wynaturzył, zurbanizował, zapartamentnił i spaskudził. Słów brakuje dla opisania tego bezładu… Ale kamień znaleźliśmy. 

Upamiętnia on miejsce śmierci mistrza szklarskiego Hansa Preusslera. Był on drugim, po swym ojcu Wolfgangu, dzierżawcą huty w Białej Dolinie założonej w 1617r. Starą Drogą Celną transportowano z Białego Kamienia surowiec do huty. W 1688r. w drodze z Garbów do huty Hans Preussler nagle zmarł. I tam spoczywa ów kamień z inskrypcją „H.P. + 1688”. 

Mówią, że to najstarszy pomnik w Izerach.  

A to inne znalezisko…

Wyobraźnia podpowiada kilka możliwych składów takiego „twardego kompotu”.

 

A Beautiful Day in the Neighborhood ..

… czyli piękny dzień w naszej okolicy. 

Amerykański nagłówek to z sympatii do filmu z 2019r. o tym tytule z Tomem Hanksem. I dobrze się nadaje do opisania dzisiejszego poranka na Stawach Rębiszowskich: słonecznie, bezwietrznie, przyjemnie chłodnawo w cieniu i ciepło w słońcu.

Idealnie gładkiego lustra wody nic nie zakłócało. Niestety. Ptaków garstka zaledwie, bo to i nie sezon już na obserwacje. Jeszcze przed stawami widzieliśmy na polu parę żurawi, na stawie para łabędzi odchowuje ciągle jeszcze szarawego łabądka, w szuwarach kilkanaście krzyżówek i trzy łyski. Nie licząc drobiazgu w krzakach – głównie bogatek i kosów. 

Coś jednak w powietrzu się działo. Dwa balony na ogrzane powietrze dość długo unosiły się w jednym miejscu, bo i w wyższych partiach też pewnie cisza wietrzna panowała.

Nic-nie-ważąca mysikrólica

Zdarza się czasem, że o nasze duże okna uderzy jakiś zdezorientowany ptak. Najczęściej to sikorki, bo ich jest najwięcej i najbliżej człowieka żyją. Ale zdarzały się też pliszki, gąsiorki czy kopciuszki. Na szczęście kolizje z szybą zwykle nie są śmiertelne – ptak albo odlatuje o własnych siłach natychmiast albo spada na ziemię czy taras, otrząsa się i po chwili sam odlatuje. 

Czasem jednak ludzka interwencja jest konieczna. Gdy ogłuszony ptak upadnie pod okno i nie daje znaków życia, z pewnością zainteresuje się nim kot czy inny drapieżnik. I takiemu ptakowi należy pomóc. Obowiązuje w takim przypadku zasada trzech „c”:  cicho, ciemno i ciepło. Czyli pakujemy ptaszka do małego kartonu z dostępem powietrza i zanosimy do spokojnego i ciepłego pomieszczenia. Jedzenia i picia nie podajemy. Ptaszek – jeśli żyje – zwykle po paru godzinach dojdzie siebie i będzie gotowy do powrotu do swojego środowiska.

A piszę to, bo właśnie wypuściłem na wolność samiczkę mysikrólika. Wpadła ona w szybę już pod koniec dnia, więc całą noc spędziła u nas w domu i dopiero rano w pełni sił – choć pewnie głodna i spragniona – wróciła do pobliskich świerków, wśród których mysikróliki mieszkają. 

Pierwszy raz miałem w ręku mysikrólika. Jest to najmniejszy ptak Polski i Europy, waży zaledwie od 4.5 do 7g – samiczki bliżej 5. Czyli nic, taka kulka pierza wypełniona tylko powietrzem i życiem. 

A ile to 5 gramów? Tyle, ile waży moneta 1 zł.