Złota godzina nad Bałtykiem

Nasze ostatnie popołudnie i wieczór na Karsiborze i zarazem na niemal tygodniowej ptasio-krajoznawczej wycieczce. Wczesnym popołudniem odwiedzamy dwa pobliskie miejsca na wyspie Karsibór.

Stary cmentarz ewangelicki. Chciałoby się napisać zapomniany, bo nieuchronnie popada w ruinę, ale widać, że ktoś o to miejsce jednak dba: choćby poprzez koszenie trawy, usuwanie zarośli. No i jest tablica opisująca i upamiętniająca to miejsce. Jakże to różne od większości naszych izerskich zapomnianych cmentarzy – choćby koło Gierczyna czy Proszowej.       

Gdzieniegdzie dałoby się jeszcze choć częściowo zrekonstruować tekst na tablicach nagrobnych

A gdzieniegdzie już nie…

Nieco dalej w lesie jest pomnik ku czci sześciu lotników RAFu. Zginęli na kilka tygodni przed końcem wojny w czasie ataku bombowego na niemiecki krążownik stojący w porcie na Kanale Piastowskim. Pomnik i pierwotne miejsce pochówku znajdują się w lesie, gdzie spadł statecznik bombowca. 

A teraz nad morze do Świnoujścia na wyspę Uznam. Ładna pogoda zapowiada dobre światło w złotej godzinie.

Do miasta dostajemy się promem w centrum miasta. Mariną idziemy na plażę.

W mieście odbywają się uroczystości Dni Morza. W porcie licznie cumują różnego przeznaczenia jednostki wojskowe. Jakoś nas nie kręcą..

Na plaży jesteśmy po siódmej wieczorem. Akurat by jeszcze napić się czegoś chłodnego i pogapić na morze zanim słońce zejdzie odpowiednio nisko. 

Woda już się błyszczy, srebrzy i złoci. Wrony siwe przeczesują łachę piachu

Śmieszki już chyba tylko odpoczywają na wodzie

Ciepła woda służy moczeniu nóg

Po kąpieli piesek postanowił otrzepać się z wody akurat w tym miejscu

W tych promieniach wrona siwa może udawać czarnowrona

Śmieszki i wrony – trochę nudno, ale pięknie

Najczęściej fotografowany obiekt w okolicy. Ten w tle.

Coraz bardziej malowniczo

Kończy się wieczór i nasza kilkudniowa wycieczka. Pięknie i rozmaicie było. 

Na więcej bardzo ładnych zdjęć zapraszam do Galerii.

Przed południem wyruszamy w drogę powrotną do domu. Ja jeszcze zdążę jedną ptasią wycieczkę zaliczyć.

Przejeżdżając przez Lubuskie, nie sposób było nie zatrzymać się w paru winnicach i w Zielonej Górze. Trochę daleko na jednodniowy wypad, ale na święto wina trzeba będzie tu chyba przyjechać….