Dziesiątki razy przejeżdżając drogą na Gryfów, mijaliśmy kaplicę św. Leopolda, ale dopiero teraz wybraliśmy się na spacer w jej pobliże. Głównie dla widoków rozpościerających się z tego niewielkiego, ale dobrze ulokowanego, wzgórza.
Samochód zostawiamy przy głównej drodze wiodącej przez Proszówkę i asfaltową drogą kilkaset metrów pod lekką górkę podchodzimy do kaplicy.
Poza samymi murami kaplicy mało tu oryginalnej historycznej materii. Samo wzgórze też inaczej wygląda niż sto lat temu – w międzyczasie urządzono tu kamieniołom, przez co teren wokół kapliczki obniżył się pewnie ze dwa metry.
Wokół pojedyncze epitafia.
Owca tłumaczy nam który ród tę kaplicę stawiał.
Widoki na bliską okolicę. Gryfów:
Stadko saren i dwa łabędzie:
Rzut oka w naszą stronę – na tle Grzbietu Kamienickiego widzimy Gierczyn, Lasek i Przecznicę jeszcze częściowo w śniegu. Na pierwszym planie wiosna.
Przecznica na zbliżeniu
Ruiny zamku Gryf i Stóg Izerski
Zdjęcie to jest jak cebula albo ogr – też ma wiele warstw.
Choć zimno, przedłużamy spacer i idziemy nad Kwisę płynącą nieco ponad kilometr na zachód od Proszówki.
Jesteśmy kilka kilometrów od gór i ponad 200m bliżej poziomu morza – niewiele, ale klimat tu już zdecydowanie nizinny, wyprzedzający górną Przecznicę o dobre 2-3tygodnie.
Czarnogłówka czy uboga?
Zaskoczony byłem, ile wody toczy Kwisa i jak dużą rzeką jest już na tym odcinku. Bo jeszcze Mirsku wydaje się być jedynie większym strumieniem płytko rozlanym po szerokim, uregulowanym korycie. Tu jest dziką rzeczką – warto by ją zobaczyć, po większych opadach czy roztopach.
Teren wokół podmokły, sporo małych wiejskich stawów w okolicy.