Nie lubię słów używanych na wyrost, a “śląskie Davos” takimi się wydają. Burząc chronologie wydarzeń dnia, spieszę więc z wytłumaczeniem: Görbersdorf (dziś Sokołowsko) słynne było od połowy XIXw. jako sanatorium klimatyczne leczące choroby układu oddechowego, w tym astmę i gruźlicę. Było to pierwsze sanatorium tego typu na świecie, a inne późniejsze ośrodki sanatoryjne, w tym Davos, czerpało inspirację z Görbersdorf właśnie. A że nasze śląskie górskie uzdrowisko cieszyło się swego czasu dużą renomą w Europie i odwiedzane było przez kuracjuszu z wielu krajów, skojarzenia z później powstałym Davos są oczywiste. I choć po dawnej świetności niewiele zostało, określenie Sokołowska “śląskim Davos” nie wydaje się zbytnio przesadzone.
Wybraliśmy się na półdniową wycieczkę do Sokołowska z krótkim przystankiem nad Zalewem Bukówka i w Szczawnie Zdroju.
Na Bukówce cisza ptasia – i pora roku i pora dnia (późny ranek) nie sprzyjały obecności kaczek na wodzie. Było kilka czernic, krzyżówek, perkozów dwuczubych i para głowienek. Nieco tylko więcej działo się w powietrzu, zaroślach i w lesie.
Komponujący się z barierką kulczyk na szczycie tamy
Bardzo oryginalne miejscowości.
Według mnie Sokołowsko potrzebuje pilnie kapitału i mądrych inwestorów, którzy odkryją i uszanują jego niezwykły styl oraz przywrócą działalność obiektów sanatoryjnych.
Ten cementowy deptak w Szczawnie Zdroju rzeczywiście wymaga wprowadzenia trochę zieleni. Są piękne wzory takich aranżacji. Trendy w tej dziedzinie płyną z Warszawy i reszty świata w sposób jednoznaczny.
Prawda. Sporo szumu ostatnio wokół Sokołowska, więc jest nadzieja. Jeśli nie na odtworzenie dawnej świetności, to chociaż na uratowanie tego, co jeszcze można uratować: architekturę czy założenia parkowe. Pozdrawiam serdecznie!
Super. Proszę o kolejne relacje. Bardzo ciekawa sprawa. Pozdrawiam.