Przekopem Wisły

Po wycieczce rowerowej przez Ptasi Raj i porządnym śniadaniu wyruszamy samochodem na drugą stronę Wyspy Sobieszewskiej. Wczesnym popołudniem mamy zaplanowaną tam sporą atrakcję, a w międzyczasie idziemy na pieszą wędrówkę wzdłuż zachodniego brzegu Przekopu Wisły w stronę rezerwatu Mewia Łacha.

Przekop Wisły to dziś główne ujście tej rzeki do Bałtyku uczynione ludzką ręką pod koniec XIX wieku dla ochrony okolicznych miast i terenów przed częstymi powodziami. Niewyobrażalny był to projekt – głównie siłą ludzkich rąk i paru maszyn parowych przemieszczono  7 milionów metrów sześciennych ziemi wykupując rów o długości ponad 7 kilometrów, szerokości 250-400m chroniony wałami o wysokości 10m. 

Samochód zostawiamy koło portu w Świbnie i brzegiem tegoż xPrzekopu idziemy w kierunku morza.

Brzegiem prowadzi ścieżka, z której przez niemal cały widać rzekę i życie na niej. Dziś już spodziewam się nowości ptasich, więc dobrze wyposażeni w sprzęt idziemy. Rozglądam się raczej po wodzie i nad nią – wypatruję nowych gatunków blaszkodziobych, mew, rybitw i ewentualnie ptaków morskich. A tu niespodzianka: pierwsze spotkanie mamy z siewkowatymi żerującymi na linii brzegowej

Te dwa ptaki to dwa różne gatunki, co chyba dobrze na zdjęciu widać. Ten mniejszy biało-czarny to kamusznik – ani w tym, ani w poprzednich latach go nie widziałem. Ten drugi to batalion – już kilkukrotnie w tym roku przeze mnie obserwowany. Czyli do listy rocznej dopisuję “+1”. 

A propos listy – przyjeżdżając na Wyspę Sobieszewską mam 194 gatunki na mojej wielkorocznej liście. Wiem jakich i ilu gatunków mogę się spodziewać w ciągu najbliższych dni, ale z doświadczenia wiem, że faktycznie udaje się zobaczyć tylko część z nich. Zwłaszcza, że nie samymi ptakami człowiek żyje a okolica oferuje inne atrakcje. Skromny plan zakłada, że z pewnością liczbę dwustu gatunków przekroczę choćby padało i ptaki z balkonu bym tylko oglądał. Planu maksimum nawet nie robię – wszystko się może wydarzyć. Ale patrząc realnie, myślę, że około 15 nowych gatunków jest osiągalne. A odliczając właśnie widzianego kamusznika, już tylko 14. 

Po drugiej stronie ścieżki wśród trzcin stoi wieża obserwacyjna. Widać z niej niewielkie jeziorko – odpowiednie miejsce dla ptaków wodnych i trzcinolubnych. 

 

Im bliżej morza, tym więcej piasku pod nogami i właśnie owocujących krzewów dzikiej róży – to róża pomarszczona, Rosa rugosa. Owoce już w większości dojrzałe – nawet na surowo pyszne. Ile wina by z tego było….1

Mija nas wycieczka do Ujścia Wisły 

Mimo że ptaków dużo nie ma, fotograf ma ręce pełne roboty

Dochodzimy do końca Przekopu. Tu znajduje się zachodnia część rezerwatu Mewia Łacha.

Poza wyłączonym z ruchu turystycznego fragmentu plaży, rezerwat można zwiedzać piechotą, a można też obserwować z wieży. 

Dziś ograniczamy się do podziwiania widoków z góry, czas na spacer jeszcze nadejdzie.

A sporo z góry widać. Najbardziej rzucają się w oczy łachy piachu na otwartym morzu, na których coś się dzieje.

Na pierwszej odpoczywa około dwóch setek kormoranów i kilka mew. W tym mewa siodłata! +1 do listy. Dobre zdjęcie pokażę przy innej okazji.

Na drugiej łasze wylegują się…. foki! Nieco za daleko na dobre zdjęcie, ale przez lunetę widać je bardzo dobrze. Spora frajda je podglądać! 

Z wieży dobrze widać wschodnią część Mewiej Łachy

Po wschodniej betonowej kierownicy chodzą ludzie, choć obowiązuje tam zakaz wstępu. Corocznie do głębokiej wody wpada kilkanaście osób, i mają potem spory problem z wydostaniem się po stromym i śliskim betonie. Były i przypadki utonięć. 

W tamtą okolicę zawitamy w następnych dniach – tymczasem rzut oka z wieży na zachód na chronioną część rezerwatu.

Wewnętrzny staw utworzony przez piach jest prawdziwym rajem dla siewkowców. 

Port nad Wisłą Śmiałą w Gdańsku

Wracamy tą samą drogą. Ponownie spotykamy bataliona.

Ale pojawił się też i biegus rdzawy

Uwagę zwracają żółta obrączka, czerwona flaga i ledwo widoczna aluminiowa obrączka na nogach ptaka. Obrączki aluminiowe niosą ze sobą więcej informacji, ale do ich odczytania trzeba ptaka złapać. Flagi są większe i zawierając tylko krótki zwykle trzyznakowy kod – po jej kolorze, kodzie nadającym się do odczytania przez lornetkę lub lunetę i gatunku ptaka można jednoznacznie zidentyfikować osobnika.  Zebrane dane należy przesłać do Centrali Obrączkowania i po paru dniach otrzymuje się informacje o pochodzeniu ptaka, okoliczności jego zaobrączkowania i innych stwierdzeń tego osobnika. Wysłałem więc i czekam. Okazało się, że to świeżo zaobrączkowany biegus i informacje o jego zaobrączkowaniu jeszcze do Centrali nie dotarły. Czekam więc dalej. A biegus rdzawy to kolejny nowy gatunek na liście! Dobry plon z tak krótkiej wycieczki.

Na kilka więcej zdjęć Doroty zapraszam do Galerii