Choć słowo “płynie” jest tu na wyrost. Nie widziałem nigdy tak leniwej rzeki – jak piszą internety, w zależności od chwilowych stosunków wodnych, Barycz potrafi zatrzymać się lub nawet cofnąć. A to dlatego, że teren na tym odcinku jest płaski jak naleśnik, a całkowity średni spadek od źródeł rzeki do jej ujścia pod Głogowem wynosi zaledwie 0,035%. Czyli na każdych stu metrach opada o całe trzy i pół centymetra.
Takoż i my niespiesznie z nurtem podążamy przez ponad godzinę, a potem już nieco szybciej wracamy “pod górkę”.
Pastele też już ustępują. Przez gałęzie przebijają się pierwsze bezpośrednie promienie. Słońce zagląda przez krzaki i patrzy, co my tu robimy.