Kotły

Kilkugodzinna wycieczka moją ulubioną karkonoską trasą – od Szrenicy Mokrą Drogą przez Schronisko pod Łabskim Szczytem, Ścieżką nad Reglami i w górę na szczyt Śnieżnych Kotłów. I widoki wspaniałe i trasa mocno urozmaicona w odróżnieniu od dość monotonnego widokowo Głównego Szlaku Sudeckiego wiodącego szczytami Karkonoszy.

Wjazd na Szrenicę wyciągiem. O dziwo, mimo rozpoczętego już sezonu wakacyjnego, kolejka kursuje tylko co pół godziny.

Na samą Szrenicę nie wchodzimy. Trawersujemy szczyt i tuż po wejściu na Główny Szlak Sudecki (czerwony) schodzimy z niego na Mokrą Drogę (szlak zielony). Łagodnie schodzimy nią niemal 150 metrów w dół Kotła Szrenickiego. Skoro teraz schodzimy, to wkrótce trzeba się będzie wspinać… 

Szlak prowadzi kamienną drogą, jakich większość w Karkonoszach, lecz miejscami uzupełniany jest kładkami drewnianymi ze względu na torfowiska i liczne cieki. Nie bez przyczyny jest to Mokra Ścieżka.

Z Kotła Szrenickiego wchodzimy na Halę pod Łabskim Szczytem. Nie lubię nazwy hala z jej tatrzańskim rodowodem w odniesieniu do łąk czy polan w Karkonoszach, ale już chyba za późno by z tym walczyć…. No więc niechętnie wchodzimy na tę halę, choć wolelibyśmy na łąkę. Miał tu być krótki postój w schronisku, ale obsługa baru nie raczyła się pojawić, więc poszliśmy dalej. Od tego miejsca to już Droga nad Reglami, czyli pas pomiędzy górną granicą lasu i dolną kosodrzewiny. Niska roślinność odsłania widoki we wszystkich kierunkach. Widzimy nawet  tak odległą Ostrzycę Proboszczowicką. 

Obchodzimy Kocioł Łabski, który – podobnie jak Szrenicki – nie jest tak wyraźnie zaznaczony jak bliskie już Śnieżne Kotły.  

Trawersując wciąż główny grzbiet na wysokości ok. 1200m, docieramy do Małego Kotła. W głębi kotła resztki śniegu – kojący widok przy tych upałach!

Poprzez grzędę skalną przechodzimy do Wielkiego Kotła. Jest i woda w Stawkach, i śnieg, i widoki na wszystkie strony.

Jeszcze kawałek zielonym szlakiem i wkrótce zaczynamy wspinaczkę – przewyższenie wynosi ok. 300m na dość krótkim odcinku. Szlak meandruje, przez co odległość do szczytu zmniejsza się bardzo powoli.

O ile na trasie spotkaliśmy niewiele osób, to nad Kotłami jest już ich sporo. Nie zatrzymując się, schodzimy głównym szlakiem. Odbijamy kilkaset metrów na czeską stronę, by raz jeszcze zobaczyć symboliczne źródło Łaby – jest gdzie było, ale wody nie wypływa z niego wiele.

Mamy jeszcze dość czasu do ostatniego zjazdu wyciągiem, by wpaść do Voseckiej Boudy na puchar jedenastaka i kendliczki z gulaszem..

Ostatnim zjazdem po ok 6 godzinach lądujemy w Szklarskiej.

15 kilometrów, sumarycznie ponad 500m przewyższeń. 

Więcej zdjęć w Galerii.