A źródło wciąż bije..

Mimo upałów i długotrwałej suszy Wolframowe Źródło vel Źródło Św. Wolfganga nie wyschło. Płynie intensywny strumień zimnej smacznej wody.

W zeszłym roku jesienią po kilkumiesięcznej suszy źródło ustało. Pewnie i w tym roku na długo wody już nie starcza, jeśli wkrótce nie dowiozą nowej… 

A propos źródła nazwy tego źródła.. Ile nazw ono miało i ma?

Dziś funkcjonuje pod dwoma nazwami: Wolframowe Źródło i Źródło Św. Wolfganga. Obie nazwy wywodzą się z czasów niemieckich: Wolframbrunnen i Wolfgangbrunnen odpowiednio. Ale są też i dwie inne nazwy: Źródło Św. Wolframa i Wolfsborn. Wiele nazw ale jeden wspólny element: Wolf czyli wilk. 

Nazwa der Wolfsborn (Wilcze Źródło) funkcjonuje w (do?) XIX wieku i być może to jest właśnie najstarsza wersja wywodząca się jeszcze z czasów pogańskich.  Bo poganie – jeśli to oni nadali temu miejscu pierwsze imię – ani  świętych katolickich nie czcili ani pojęcia o pierwiastku wolframie pojęcia mieć nie mogli. Inaczej niż o wilkach… Dopiero później nadano źródłu chrześcijańskie dziś funkcjonujące nazwy, ale zachowując pierwotnego wilka w pierwszym członie – i pogański wilk syty i chrześcijańska owca cała. 

Może gdy wilki wracają w te strony, wrócimy kiedyś do pierwotnej nazwy?

Ale która z pozostałych trzech nazw wydaje się być najwłaściwsza..? Wolframowe Źródło wydaje się mieć najmniejsze uzasadnienie – choć woda ze źródła wg legend miała mieć ozdrowieńczą moc, ani wolframu ani innych nadzwyczajnych minerałów w nim nie znaleziono. A sam wolfram został odkrty dopiero pod koniec XVIII w., kiedy to okoliczni mieszkańcy juz od dawna musieli jakąś nazwą się posługować. A może Wolframbrunnen rozumiane po polsku jako Wolframowe Źródło nie do wolframu się odnosiło, ale do Świętego Wolframa, co po niemiecku też pewnie brzmiałoby Wolframbrunnen?

Który święty zatem – Wolfgang czy Wolfram bardziej tu pasuje…? Obaj byli biskupami i obaj zostali wyświęceni za swe misje chrystianizacyjne – ten drugi próbował chrzcić Fryzów w VIII w., ten pierwszy Węgrów w wieku X. Ten drugi pochodził z Sens (dziś Francja), ten pierwszy z Ratyzbony (Regensburga) w Niemczech. Zarówno więc geograficznie jak i i historycznie Wolfgang wydaje się bliższy. Na jego lub nieco tylko późniejsze czasy przypada pewnie akcja chrystianizacyjna Serbów Łużyckich, którzy – jak głosiły lokalne legendy – uciekając z Budziszyna przed naporem germańskim, schronili się w okolicach Mirska i Świeradowa, a w pobliżu Wilczego Źródła mieli swoją kącinę, czyli miejsce kultu. 

Ale to tylko moje spekulacje na podstawie skąpych przecież – nomen omen – źródeł.

Oprócz typowych lektur (Wiki, Słownik Geografii Sudetów Staffa) wykorzystałem również informacje ze strony Czesława Białczyńskiego (bialczynski.pl) i bloga Marcina Wawrzyniaka (najstarszedrzewa.blogspot.com).