Po dwóch zorganizowanych dniach – Drapolicz i Akcja Bałtycka – kolejny dzień zdecydowałem zorganizować sobie samemu, urządzając dwie ptasie wycieczki. Jeszcze przed świtem wyjeżdżam na pierwszą z nich.
Plaża przy Przekopie Mierzei Wiślanej o wschodzie
Zanosiło się na dobrą pogodę: umiarkowanie ciepło, bezdeszczowo, nieco pochmurnie, mocno wietrznie. Chroniąc się nieco od wiatru na pierwsze stanowisko wybrałem wschodni falochron.
To dobry punkt obserwacyjny – widać stąd ptaki plażujące, ptaki patrolujące z powietrza strefę przybrzeżną i ptaki przelatujące w dziennej czy sezonowej migracji.
Pierwsze pokazały się jak zwykle biegusy zmienne
Mniej oczekiwany widok – siewnica. Najpierw pojedyncza, a potem całe stadko
Silny wiatr wzburzył morze, tworząc wysokie fale i rozwiewając im grzywy
Wymarzone warunki dla niektórych
Taki wiatr lubią mewy. Potrafią wtedy zawisnąć w powietrzu i długo do zdjęć pozować
W takich warunkach i przy takim świetle nawet pospolity trznadel pięknie się prezentował
Krzyżówki po komendzie „Na prawo pacz!”
Tęcza – czyży niebo na półtora tygodnia przed wyborami dawało znaki?
„Gen. K. Pułaski” – była amerykańska fregata – patrolujący nasze wybrzeże.
Niestety nie był to tylko rejs patrolowy, ale regularne manewry. Po pierwszych wystrzałach z fregaty zakończyło się poranne ptaszenie. Huki rozlegały się potem jeszcze przez ponad godzinę.
Z plaży przeniosłem się na środek Mierzei. Jest tam górka, z której dobrze widać ptaki nadlatujące ze wschodu. Urządziłem tu sobie drugie śniadanie i własne drapoliczenie – w końcu wszystko, co przelatywało nad Wieżą Pirata, po kilkunastu minutach musiało się pojawić i u mnie.
Licznie leciały grzywacze – to ich czas.
Kilka gatunków drapieżników przeleciało całkiem blisko mnie. Najliczniej krogulce.
Wspaniały pokaz umiejętności lotniczych zaprezentował samiec błotniaka zbożowego
Samica błotniaka stawowego
Czapla siwa. Ciekawie wyglądał jej pokrój w locie, gdy skierowała się na mnie.
Seria: kormorany
Południe się zbliża, czas kończyć. Jeszcze tylko trznadle i jazda stąd.