Widoki dech zapierające

Skończyła się najpiękniejsza część ptasiej wiosny – w naszych podgórskich warunkach klimatycznych jest to okres mniej więcej pomiędzy połową kwietnia a połową maja. To czas, gdy liczni ptasi wiosenni migranci już przylecieli, ale roślinność jeszcze nie za bardzo się  rozwinęła, dzięki czemu ptaki będące w szczycie aktywności godowej i lęgowej są bardzo dobrze widoczne. 

W tym odcinku podsumowuję dzienną krótką wycieczkę na sobieszowską część stawów i dłuższą bardzo wczesną na Stawy Podgórzyńskie.

Na Stawy Sobieszowskie jedziemy samotrzeć w ciągu dnia na spacer raczej psio-fotograficzny niż ptasiarski. Jako pierwszy przed obiektywem melduje się koziołek. 

No wodzie mały ruch – większość ptaków wodnych zajęta jest wysiadywaniem, niektóre tylko już wodzą młode. Ta nurogęś (pl. nurogęsia) chyba nie jest lęgowa.

Ta para gęgaw dochowała się sześciorga gęsiąt

Od początku spaceru towarzyszy nam głos jednej lub dwóch kukułek. W końcu dochodzę do miejsca, gdzie jeden z samców głośno kukuczy – ale sfotografować na drzewie się nie dał, zdjęcie zrobione w locie.

Ani głos ani widok kosa już nie ekscytuje – ale ten samiec pozwolił nam się mocno zbliżyć i zdawał się wręcz prosić o fotkę.

Śpiewający samiec potrzosa bardzo wyraźnie wyróżnia się na tle zeszłorocznych trzcin

Sporo ptactwa zasiedla trzcinowiska i zarośla wokół stawów. Były tam m.in. bąki, łozówki (nowa na liście rocznej!), gajówki, trzcinniczki i trzciniaki. Wyczekiwanej dziwoni jednak nie było.

Kilka dni później przy bardzo sprzyjającej aurze wybieram się sam skoro świt na Stawy Podgórzyńskie. Ponieważ mam zamiar wejść w obręb stawów hodowlanych, zawczasu poprosiłem właściciela o zgodę.

Pierwsze tego dnia zdjęcie – chyba można już wracać do domu…?

Jest słoneczny poranek, jeszcze nie ma szóstej rano. Nad wodą unoszą się mgły. Jest chłodno – zaledwie kilka stopni powyżej zera. Dłonie mi wkrótce zaczną drętwieć. I mokro – woda z wysokiej trawy spływa po spodniach do środka kaloszy. Jest pięknie! Warunki i do obserwacji ptaków i do fotografowania wyśmienite.

Z tego zdjęcia jestem szczególnie dumny 

Już na samym początku spaceru dochodzi mnie długo wyczekiwany głos – śpiewa samiec dziwoni. Chwilę mi zajmuje namierzenie go, ale że ptak nie jest bardzo płochliwy, nie sprawia  to większej trudności.

Drzewo na jednym ze stawów wybrały sobie na lęgi kormorany. Ptaków jest tam kilkadziesiąt, doliczyłem się ponad piętnastu gniazd. Dla przyrody to dobrze, dla właściciela stawów hodowlanych to niestety nieszczęście, bo oznacza znaczne zubożenie populacji ryb. Też mam staw i wiem co wydry, czaple i zaskrońce potrafią zrobić.

Też piękne zdjęcie, nie chwaląc się.

Gdy jedne łabędzie jeszcze wysiadują jaja, inne już cieszą się przychówkiem

Kormoran suszy skrzydła w pierwszych tego dnia promieniach słońca.

Gęsiówka egipska – przyłapana na porannej gimnastyce czy modłach? Sugerując się nazwą, modli się raczej w kierunku Mekki niż Rzymu?

Skoro już jesteśmy przy gęsiówce… – pisałem już o niej kilka razy: gatunek inwazyjny, szybko zwiększający swój zasięg występowania i lęgowości w Polsce, uważany – chyba niesłusznie – za agresywny i zagrażający rodzimej awifaunie. Występowanie w naszych okolicach stwierdziłem już kilka lat temu. Obserwując gęsiówki zgodnie żyjące w środowisku z innymi kaczkowatymi, ich agresywność raczej wykluczyłem. Ale nie miałem dotąd naocznego dowodu ich tutejszej lęgowości. A tym razem taki widok: 

Dorosła para – drugi rodzic był obok, ale w kadrze się nie zmieścił – wodzi 5-6 gąsiąt. A więc jednak gęsiówki są lęgowe na naszym terenie.

Oprócz tej pary rodzicielskiej z młodymi na wodzie widziałem kilka innych pojedynczych osobników – to dużo. Aż w końcu doszedłem do spuszczonego stawu, na którego dnie żerowało kilkanaście dorosłych gęsiówek! Nie zdawałem sobie sprawy z ich liczebności na tych stawach. Zdjęcie jakościowo słabe, bo mi obiektyw zaczął wilgotnieć.

Zatopiona w toni i zieleni łyska

Czapla siwa niczym wykrzyknik. Obiektyw zamókł na dobre, czas na powrót do domu na śniadanie.

Tylko jeden nowy gatunek (dziwonia) doszedł to tegorocznej listy, ale frajda z wycieczki jakby przybyło sto. Wypatruję w prognozach kolejnego pogodnego poranka, by taki spacer szybko powtórzyć.