Dziś opuszczamy Wyspę Sobieszewską i przenosimy naszą bazę noclegową do Kątów Rybackich – w miejsce, gdzie zaczyna się Mierzeja Wiślana, na której mamy zamiar spędzić kolejne dni.
Między śniadaniem a południową kawą odwiedzamy raz jeszcze zachodnią część Mewiej Łachy. Tym razem dochodzimy tam plażą, by od zachodu dotrzeć do zamkniętej części rezerwatu. Ptaków nie było dużo, światło takie sobie, więc niewiele zdjęć zrobiliśmy – relacja też będzie krótka.
Idziemy plażą
Powyżej – ślad człowieczy. Poniżej – ślad na piasku pozostawiony przez bobra ciągnącego ze sobą gałęzie. Bobry nad morzem???
Przypływają tu one po pożywienie i materiał konstrukcyjny aż z Przekopu Wisły, gdzie mają swoje żeremia. Dlaczego tak daleko się wybierają…..?
Życie morskie wyrzucone na plażę
Dochodzimy do granic ścisłego rezerwatu ustanowionego dla ochrony ptaków siewkowatych odbywających to lęgi, np. sieweczki obrożnej.
Temu, co dzieje się w rezerwacie możemy przyglądać się zza siatki
A dzieją się tam ważne rzeczy – dla nich właśnie tu przybyliśmy. Na terenie rezerwatu działa KULING – naukowe stowarzyszenie miłośników ptaków prowadzące pod egidą Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego coroczną akcję obrączkowania. Badaniu podlegają ptaki siewkowate, dlatego nie siatki na tyczkach widzimy, a klatki.
Takie kanałowe klatki, żargonowo zwane wackami, działają jak żaki na ryby. Szerokie lejkowate wejście zachęca ptaki do wejścia, ale gdy już się one znajdą w środku, nie potrafią się wydostać przez wąskie wyjście. Wacki są jednak wewnątrz dość obszerne, pozwalają ptakom na swobodne poruszanie się, żerowanie i dostęp wody, więc wydaje się, że krzywda im się nie dzieje. Po wyjęciu z pułapki ptactwo jest zanoszone do obozu, tam zaobrączkowane, zmierzone, zważone i wypuszczone.
Wacki są regularnie obchodzone i opróżniane przez załogę Kulingu. Są to często młodzi wolontariusze przygotowujący się do studiów czy zawodu. My spotkaliśmy dwie młodziutkie dziewczyny – chyba przed studiami jeszcze lub na pierwszych latach. W torbie miały już kilkanaście ptaków.
W tych dniach najczęściej wyjmowanymi przez dziewczyny ptakami były biegusy zmienne.
To wyjaśnia, dlaczego większość z zaobserwowanych przez nas w ostatnich dniach ptaków z flagami to były biegusy zmienne właśnie.
Po południu przenosimy się do Kątów Rybackich. To jedyny dzień, gdy trochę pada. A właściwie leje. Część dnia spędzamy więc w pokoju. Tym przyjemniejszy jest późnopopołudniowy spacer plażą. Na plaży wita nas mewa siodłata
Bawimy się na dwa obiektywy światłem, wodą i odbiciem
Całkiem przypadkiem jesteśmy tu tego dnia, gdy niedaleko stąd szumnie otwierany jest przekop Mierzei Wiślanej. To tylko 5km w linii prostej, więc dobrze widzimy ujście kanału.
W morze przez kanał wychodzi pierwszy okręt wojenny ORP Piorun. To chyba największa jednostka wojskowa, jaka jest w stanie przecisnąć się dziś przez kanał.
Dwa sympatyczne zdjątka na koniec
A jeszcze ładniejsze zdjęcia Dorotki w Galerii – zapraszam!