Świt drugi

Drugi świt nad Stawami Milickimi – odcinek ostatni.

Na stawie Niezgoda meldujemy się już po świcie ale przed wschodem słońca – krajobrazy są jeszcze szare, sino-niebieskie i mgliste.   

W tej czatowni mamy zamiar przesiedzieć godzinę, może dwie jeśli tylko ptactwo i krajobrazy dopiszą.

Jeszcze przed czatownią, na grobli stawu spotykamy kilka gęgawich rodzin pasących się na trawie. Gęsim rodzicom towarzyszy od jednego do sześciu gąsiąt. Na nasz widok szybko uciekają na wodę.

Widok z czatowni bardzo dobry. Trzeba tylko jeszcze chwilkę poczekać na światło. I ptaki.

Ani jedno ani drugie nie dopisuje. Słońce wzeszło, ale zza gęstych zza chmur ciepłego światła – a właściwie żadnego światła – nie daje. Szarość świtu przeszła niemal niezauważenie w szarość poranka. 

Ptaki o świcie też nie nadleciały, na krótko zadowalamy się więc tymi kilkoma gatunkami, które na stawie już wcześniej tu były: gęgawami, łabędziami niemymi, łyskami, krzyżówkami, głowienkami, czernicami i jednym perkozkiem.

Po godzinie opuszczamy to miejsce. Mamy jeszcze trochę czasu, więc jedziemy na Stawy Jelenie – już bez szczególnych oczekiwań. Pierwszy ze stawów jest spuszczony – szukam więc siewkowatych. I nawet widzę kilka brodzących ptaków, ale zbyt daleko na zdjęcie i identyfikację. Wzrok przykuwa scena na mnichu: obok siebie stoją i siedzą czapla siwa, bocian czarny, łabędź niemy i mewa.

Na sąsiednim stawie jest i woda i liczne ptactwo wodne.  Dominują płaskonosy, łabędzie nieme i czernice. Wypatruję innych ciekawszych gatunków, ale bez skutku. 

Tuż obok nas para łabędzi nic sobie nie robi z naszej obecności, dając okazję do paru ładnych ujęć. 

W drodze na hotelowe śniadanie zatrzymujemy się jeszcze raz w dość przypadkowym miejscu. Mapa pokazuje kilka maleńkich stawów hodowlanych. Rozglądam się po lustrach zbiorników, a tymczasem niespodziewany głos dochodzi z powietrza: nad wodą krążą rybitwy rzeczne! 

To moje pierwsze rybitwy w tym roku, a zarazem dokładnie sto pięćdziesiąty gatunek na mojej tegorocznej liście – taki miły akcent na koniec naszej wycieczki.

Na parę ładnych zdjęć Doroty zapraszam do Galerii.