Seidenschwanz

… czyli jemiołuszka.

Dla ptasiarza i pasjonata historii zarazem takie wykopalisko nie ma ceny. Na załączonym obrazku para jemiołuszek zamknięta w małej gablotce. A gablotka pochodzi z jednego z domów w Przecznicy i pochodzi sprzed 1945r. 

Czyli być może żył tu kiedyś ktoś, z kim dzielę ptasią fascynację. Z tą różnicą, że ja nigdy dzikiego ptaka bym nie upolował i nie wypchał. 

No ale trzeba zrozumieć (co nie znaczy zaakceptować) ducha czasu. Ktokolwiek był w Muzeum Przyrodniczym w Cieplicach (czyli dawnym muzeum Schaffgotschów) i  widział tamtejszą kolekcję ptaków, ten niech pierwszy rzuci kamieniem… 

Para jemiołuszek stanęła u mnie w domu obok drewnianych podobizn dudka i drozda obrożnego, które mieszkają z nami już od kilkunastu lat. 

Jemiołuszek jeszcze nigdy w Przecznicy nie widziałem. Zdarzyło mi się dwa razy je widzieć – raz w naszym domu pod Warszawą, drugi raz w naszym domu pod Moskwą. Za każdym razem zimą, bo to zimnolubne ptaszęta przylatując do nas zimą, by się ogrzać.

Dudka też widziałem tylko dwa razy w życiu. Raz na Mazurach, drugi raz zaledwie parę dni temu w naszym przecznickim ogrodzie.

Drozda obrożnego nie widziałem nigdy. Remains to be seen…