Plan na kolejny poranek na Karsiborze był nieco inny: mieliśmy wsiąść na łódkę prowadzoną przez miejscowego kapitana, ale w ostatniej chwili odwołał on swój udział w imprezie. Aby nie rezygnować z możliwości obserwowania przyrody z wody, decydujemy się wynająć samą łódkę. Jako początkującym, polecono nam łódź z kilkukonnym silnikiem, dzięki któremu i mieliśmy daleko dopłynąć i nikomu krzywdy nie zrobić. Szybki instruktaż i jesteśmy na wodzie.
Nauka pierwsza: jednoczesne sterowanie obrotami silnika i kursem jedną ręką nie jest umiejętnością, z którą się ludzie rodzą. Parę minut zajęło zapanowanie nad tym wehikułem.
Jeszcze z przystani widzimy perkoza, który zdecydował się zbudować gniazdo tuż przy brzegu.