Ptasiarz ten okazał się mistrzem w specyficznej konkurencji – interesują go tylko duże stada. Stoi godzinami z lunetą i liczy każdą sztukę! Jakiegoś innego gatunku – czernicy czy głowienki, zapomniałem z wrażenia – doliczył się dziś 570 sztuk!
Ja przyjechałem tu między innymi z nadzieją zobaczenia zausznika – perkoza, którego jeszcze nigdy nie widziałem. Pytam się więc, czy ta jego magiczna luneta zauważyła i zliczyła również zauszniki. “Tak, jest stado około 70 sztuk ale po drugiej stronie jeziora, trudno zobaczyć”. No to jestem bez szans. Chyba że się pieszo wybiorę na tę drugą stronę jeziora…?
Jako się rzekło, kobyłka u płota. Droga południowym brzegiem nie wiedzie niestety bezpośrednio nad brzegiem, więc chwilo żegnamy się z wodą, ale za to wchodzimy w łąki, trzciny i niskie zarośla – też ciekawie, bo zupełnie innych gatunków można się tu spodziewać. Na przykład pokląskw, lerek lub potrzosów