Ostrygojad

Wśród ponad trzydziestu brakujących na mojej tegorocznej liście gatunków ptaków, które można spotkać u Ujścia Wisły w początkach maja, było kilka bardzo rzadkich. Na tyle rzadkich, że na ich spotkanie nie liczyłem. Ale i tak mocno wypatrywałem. Na przykład szablodzioba, płatkonoga czy ostrygojada. Dzisiejsza wycieczka wschodnim brzegiem Przekopu Wisły miała mnie doprowadzić do miejsc, gdzie takie rzadkości są od czasu do czasu obserwowane. 

Dzięki wcześniejszemu śniadaniu melduję się na prom Świbno-Mikoszewo już o 8:30 rano. Samochód zostaje w Świbnie, ja przeprawiam się na piechotę. A że wyglądam na osobę wybierającą się na ptaki, mam darmowy przelot w obie strony.

Przede mną niedługa trasa, około trzech kilometrów w jedną stronę, ale spieszyć się nie będę. O ile warunki pogodowe pozwolą, będzie to ponadpółdniowa wycieczka.

Podobnie jak wczoraj, ptasi ruch wzdłuż Wisły jest niewielki. Największą atrakcją jest kilkukrotnie mijające mnie stado brodźców piskliwych. Trudnych do sfotografowania, bo pojawiały się znienacka i szybko znikały. 

Już wzdłuż Wisły wiało, ale gdy po niemal godzinie docieram do jej ujścia, wieje okrutnie. Trudno będzie rozstawić lunetę, znowu będę musiał polegać głównie na lornetce i zoomie. Na szczęście najciekawsze dziś gatunki nie będą daleko: na niedostępnej dla ludzi, ale blisko położonej betonowej kierownicy wschodniej. Gdy się pojawiam, siedzi na niej mieszane stado nurogęsi i oharów. Na pierwszy rzut oka dość do siebie podobnych.  

Widok na również dla ludzi niedostępną łachę. 

Siedzą na niej ostatnie gęsi białoczelne, które, zdaje się, powinny być już na północy. Łacha ta to twór morza i wiatru. Dziś jeszcze oddzielona od lądu, ale jej wydłużanie się w kierunku wschodnim nieuchronnie doprowadzi pewnego dnia do połączenia się z lądem. A woda zamknięta dokoła piaskiem utworzy słone jezioro. Dziś to atrakcyjne, bo bezpieczne miejsce dla ptaków, wolne od czworonożnych drapieżników. Na łasze i przy jej brzegu widzę kilka gatunków kaczek, kilka ptaków siewkowych, mewy i rybitwy kilku gatunków. Dodaję kilka z nich do tegorocznej listy i wracam do kierownicy.

Sytuacja się zmieniła

Zniknęły ohary, zostały nurogęsi i pojawiły się inne gatunki, których po pierwszym rzucie oka nie rozpoznaję. Początkowo koncentruję się na rybitwach, bo sądząc po wielości, musi ich tam być kilka  gatunków. Rozpoznaję rzeczną – ona i na nasze Pogórze Izerskie zalatuje. Ale jest też i maleńka rybitwa czarna – to już rzadkość.

A kolejny gatunek to już nie rybitwa. Mimo że widzę go pierwszy raz w życiu, to wiem, że jest tam również jeden ostrygojad! To ten pojedynczy ptak z pomarańczowym dziobem.

To bardzo rzadki w Polsce ptak. Nieco częściej spotykany tylko w przelotach wiosną i jesienią, ale lęgowych par jest u nas tylko około dwudziestu, trzydziestu. W tym jedna u ujścia Wisły właśnie. 

Po takiej obserwacji mogę kończyć nie tylko dzień, ale i całą wycieczkę.

Wracam promem o czternastej.

Po obiedzie a przed wieczorem jest jeszcze czas na objazd okolicy.

Pierwszy tegoroczny trzmielojad

Pliszki żółte i siwe na polu

Samiec błotniaka stawowego w ładnej kontrastowej scenerii

I jeszcze raz brodziec piskliwy. Tym razem pozujący do zdjęć.

Koniec drugiego pełnego dnia. Jutro też będzie ciekawie.