Słoneczna aura panowała przez cały czas naszego pobytu w Dolinie Baryczy, więc nie można było pominąć okazji do oglądania wschodów słońca na stawami. Tym bardziej, że następują one dopiero około siódme. Dziś rano, nieco po szóstej, wybieramy się na pierwszy wschód nad Grabownicę. To jeden z największych stawów kompleksu milickiego atrakcyjny dla ptasiarzy ze względu na wieżę obserwacyjną i na częste występowanie łabędzia czarnodziobego. Dziś go jednak nie będzie i wiem o tym z góry, bo staw spuszczony. Polować więc będziemy głównie na piękne chwile i może jakieś przypadkowe ptactwo.
Na punkcie jesteśmy przed siódmą, zajmujemy miejsca w pierwszym rzędzie, rozstawiamy sprzęt i zaraz się wokół nas zaludnia – miejsce to okazuje się dość popularne wśród przyrodników i fotoamatorów.
Pierwsze zdjęcia robione jeszcze dobrze przed wschodem
Ten świecący punkt to nie Wieża Saurona lecz odległy masz telekomunikacyjny.
Ptactwo na stawie jest, nawet w dużej liczbie, ale przy tym świetle i z tej odległości można c najwyżej określić rodziny ptasie – czaple, mewy, blaszkodziobe.
Pierwsze ptaki w powietrzu
Na wysepce swój dom ma rodzina jeleni – wyszedł byk, łania i chyba dwa cielaki
Już nieco lepiej widać ptaki
Grupa bielików
i czapli białych
Słońce wystawia na świat kawałek twarzy, sprawdzając czy warto dziś wstawać
Wyszło chyba, że warto, więc wstaje bardziej…
Stoimy tam zauroczeni prawie godzinę. A że do śniadania jeszcze sporo czasu, szukamy innych scenerii do fotografii. Sprzyjają nam poranne mgły
Pięknie jest, czyż nie?
Nie spodziewałem się, że tak subtelne detale wyjdą mi na długim obiektywie i – z konieczności – dużej odległości.
Na zarośniętych starodrzewem groblach
Dopiero dochodzi dziewiąta rano, a już tak pięknie było. Przed nami kolejne atrakcje – ale o tym w kolejnym odcinku i po obowiązkowym obejrzeniu zdjęć Dorotki w Galerii.