Malarstwo śląskie a Wielki (ptasi) Rok

Co ma wspólnego malarstwo śląskie i mój ptasi Wielki Rok? Chyba nic. Może poza tym, że przy okazji wizyty we Wrocławiu zawitaliśmy po raz pierwszy do tamtejszego Muzeum Historycznego, oglądając malarstwo karkonoskie, oraz przeszliśmy się brzegami Odry i Oławy, obserwując ptaki i dodając nowe gatunki do rocznej listy. 

W dniu naszej poprzedniej wycieczki do Wrocławia odbywał się koncert inauguracyjny na zrekonstruowanym prospekcie organowym w farze pw. Św. Elżbiety. Dziś organy może już oglądać szersza publiczność – nie sposób było nie zajrzeć tam. 

Barokowe organy Endlera przetrwały ogromne zniszczenia miasta w 1945 roku, ale całkowicie strawił je pożar w 1976 roku.  Dzięki zachowanym zdjęciom i rysunkom zrekonstruowano wszystkie 3468 piszczałek i właśnie oddano je do użytku.

O organach można poczytać i relacji z koncertu wysłuchać tutaj.  

Cała świątynia w ostatnich latach przeszła generalny remont, przywracający jej piękną gotycką formę i wystrój.

Zachęcam.

Muzeum Miejskie Wrocławia ma kilka placówek – dziś odwiedzamy Muzeum Historyczne mieszczące się w dawnym Pałacu Królewskim. Ekspozycja obejmuje historię Wrocławia od czasów pierwszego czeskiego grodu na Ostrowie i najbardziej mnie interesujące czasy pierwszych Piastów i Piastów Śląskich, przez czasy Habsburskie i Pruskie do dziś. Najciekawsza dla nas ekspozycja to malarstwo śląskie. Zapoznaliśmy się z nim już nieco dzięki wystawie “Zainspirowani Karkonoszami” w jeleniogórskim Muzeum Karkonoskim.  We Wrocławiu oglądamy kolejne obrazy Karkonoszy i Gór Izerskich takich malarzy jak Friedrich Iwan, Paul Aust czy Carl Ernst Morgenstern. Trochę rozczarowuje fakt, że obejrzeć można tylko jedną, dwie prace każdego z nich. 

 

Dobrze znany zbieraczom starych kartek pocztowych obraz Austa.

Również wydany na licznych pocztówkach pejzaż karkonoski jeleniogórzanina do 1946 roku, Friedricha Iwana.  

Kartek pocztowych z kopiami obrazów Austa i Iwana mam kilkadziesiąt. Sporo też wyszło kartek z malunkami autorstwa Carla Ernsta Morgensterna – chyba najznakomitszego malarza Karkonoszy, ale też i profesora wrocławskiej Szkoły Sztuki, gdzie wychował liczne grono śląskich malarzy. Ja akurat jego prac aż tak bardzo nie cenię – może za dużo ich namalował, może zbyt monotonne w kolorystyce i nastroju one są. 

Dużo mocniej przemawia do mnie stylistyka Adolfa Dresslera – malarza Wrocławia i Karkonoszy. Jego opus magnum to szkic panoramy Karkonoszy prezentowany do zeszłego roku w Muzeum Karkonoskim. Na wystawie oglądamy tylko jeden jego obraz – pokazuje on nie karkonoski pejzaż, a wrocławski zaułek. 

Oglądamy też nieznane nam wcześniej prace Gertrud Staats. O tej śląskiej malarce wspomniałem już przy okazji wystawy w Muzeum Karkonoskim. Uczyła się od Dresslera, założyła . Polecam artykuł poświęcony tej malarce. Na wystawie był między innym obraz “Malarka” (oryg. “Malerin”), który – choć autorka o tym nie mówi – jest pewnie jej autoportretem.

Najciekawszy obraz wystawy zostawiłem na koniec. Wiadomo, co przedstawia. Ale zapomniałem nazwisko autora..  

Chłodna ale słoneczna aura zachęca do spacerowania. A najlepiej spaceruje się we Wrocławiu albo po wąskich uliczkach starego miasta, albo nad wodą. Dziś spacerujemy wzdłuż Odry i Oławy.

Kormoran gada o czymś ze śmieszką. 

Dwa różne osobniki, jeden gatunek. Na przykładzie tego zdjęcia można się przekonac o trudności w oznaczaniu gatunków mew. W szacie zimowej śmieszka jest biała, ma siwe pokrywy skrzydeł i czarną końcówkę ogona. Wiosną jej głowa robi się czarna.  Na zdjęciu jedna mewa jest jeszcze całkowicie w szacie zimowej, druga już w połowie zmiany szaty na letnią.

Most Milenijny od spodu. Refleksy świetlne pochodzące od falującej wody tworzą plamistą fakturę na w rzeczywistości jednolicie szarych płaszczyznach betonu.

Widok z Mostu Milenijnego na Most Rędziński będący częścią Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. 

Przeskok nad Oławę. Dzika rzeka tylko kilkanaście minut pieszo od centrum miasta. 

Czapla siwa i jej drugie ja

Na krótkim odcinku rzeki widziałem kilkanaście kokoszek – więcej niż łącznie w całym moim życiu

Zdjęcie niepłochliwej łyski zrobione z platformy schodzącej niemal do powierzchni wody. Jednogłośnie ogłaszam je zdjęciem dnia.

Grubodziób ukrywający się w gałęziach

Nie wiem, czy to nie aby jakaś specyfika Wrocławia – nogdzie indziej nie widziałem tylu “mutantów” krzyżówek. To pewnie krzyżówki krzyżówek z innymi kaczkami dzikimi lub hodowlanymi.  

Kwiczoł wystawił dziób do słońca

W samym Wrocławiu widziałem tylko jeden gatunek, który mogłem dodać do listy rocznej – był to kopciuszek. Choć to ptak wędrowny, to akurat ten osobnik być może zimował w mieście. Do Przecznicy kopciuszki przylecą pewnie dopiero w kwietniu.

W drodze do Wrocławia na polach przy autostradzie zauważyłem stada wędrownych ptaków. Jedno z nich to były czajki – około setka ich odpoczywała pewnie w drodze z południa. 

A już w domu wieczorem za okna słychać było puszczyka. Czyli łącznie trzy nowe gatunki ro rocznej listy. Udany dzień.