Izerska Noc Sów

Ogólnopolska akcja Noc Snów ma już parę lat, ale nam udało się zapisać na udział w niej po raz pierwszy dopiero w tym roku. A i to w dobiegach, bo gdy paru uczestników zrezygnowało, Pani Katarzyna ze świeradowskiej Izerskiej Łąki była uprzejma zaoferować nam miejsce z listy oczekujących. 

Akcja ta organizowana jest przy współpracy wielu ludzi i organizacji, m.in. Ptaki Polski (= “Jestem na pTak”) i Śląskie Towarzystwo Ornitologiczne. Lokalnie akcję wspiera i współorganizuje Centrum Edukacji Ekologicznej  NATURA 2000 “Izerska Łąka”. 

A ornitologiem prowadzącym wydarzenie w Świeradowie był już po raz kolejny Pan Tomasz Maszkało.

Spotykamy się w Centrum “Izerska Łąka” jeszcze za bardzo jasnego dnia. Jest nas niemal dwadzieścioro. Zaczynamy od wykładu Pana Tomka na temat sów w ogóle i naszych lokalnych sów w szczególności. I choć wiedzy o ptakach mam już sporo, to akurat o sowach wiem niewiele – tym bardziej ciekawy jest ten wykład.

W teren wyruszamy pieszo około 17 i z wolna kierujemy się na wieże widokową na Młynicy. 

Możemy spodziewać się kilku gatunków sów występujących na naszym terenie. Zaczynając do najmniejszych: sóweczka, włochatka, uszatka, puszczyk a może nawet i puchacz. Wszyscy jednak mamy świadomość, że sowy o Nocy Sów mogły nie czytać i niekoniecznie będą czekać w oznaczonym czasie właśnie tam, gdzie my idziemy. Może być jedna, dwie sowy, ale i może nie być żadnej.

Już po paru minutach po opuszczeniu Izerskiej Łąki wchodzimy w las – zaczyna się polowanie na sóweczkę. W odróżnieniu od innych puszczykowatych jest to dzienna sowa szczególnie aktywna tuż przez zmrokiem i tuż po świcie. 

Pierwsze i kolejne wabienie pozostają jednak bez odzewu

Po niecałych 45 minutach lekkiej wspinaczki dochodzimy od celu naszej wycieczki – wieży widokowej na Młynicy. Jest to najnowsza z trzech już wież widokowych na terenie Świeradowa – oddana do użytku zaledwie pod koniec grudnia ubiegłego roku. I choć czytaliśmy o niej, to jesteśmy przy niej pierwszy raz.

Prezentuje się ładnie

Konstrukcyjnie wieża ta jest zbliżona do czeskiej wieży na Smreku a nie do Sky Walk. Subtelna ażurowa konstrukcja jest bardzo dobrze wkomponowana w otoczenie i nie dominuje go. Jej górna platforma położona na wysokości ok. 25m tylko o kilka metrów wystaje ponad czubki drzew – dzięki temu ma się poczucie, że ciągle jest się w lesie i ogląda się świat z ludzkiej, a nie kosmicznej pesprektywy.

To ostatnie minuty dnia, gdy wchodzimy na wieżę, a więc ciągle jeszcze czas sóweczki. Pan Tomek ponawia próbę wabienia – również bez odzewu. Z pewnością sóweczki nie czytały ogłoszeń o Nocy Sów. Więcej plakatów po lasach proponuję rozwiesić następnym razem.

Powoli zapada zmrok. Widoki robią się smaczniejsze.

Na wschodzie już noc – a zatem Sky Walk by night

Widok na już kilkuletnią wieżę na Czerniawskiej Kopie (15m, oddana w 2019r.). Wstyd powiedzieć – nie byliśmy jeszcze na niej, ale postanawiamy nadrobić zaległości wkrótce.

Patrzymy na zachód – tam słońce jeszcze nieco świeci

Żadna z sów się nie odezwała. Ale w międzyczasie wzeszedł księżyc. 

Śnieg na Stogu ciągle jest, więc i nocne jazdy się jeszcze odbywają, choć sezon ma się już ku końcowi

Po pół godzinie na wieży wyruszamy w drogę powrotną z zamiarem zatrzymania się jeszcze parę razy dla wywabienia już nie tylko sóweczki, ale i włochatki, uszatki czy puszczyka.

Niestety, również bez powodzenia. I dopiero na granicy lasu kilka osób na czele wycieczki słyszy wyraźny pisk. Brzmi wyraźnie jak sóweczka, ale nie powtarza się, więc pewności nie ma. Po dwóch minutach dochodzi reszta grupy i też zaczyna nasłuchiwać. Sóweczka już się nie odzywa ale z przeciwnej strony dochodzi głos uszatki. Wyraźne pohukiwanie, powtarzane wielokrotnie – tym razem słyszą je wszyscy uczestniczy wycieczki łącznie z Panem Tomaszem. JEST!

Własnego zdjęcia nie mam, załączam portret bohaterki dnia od ciotki Wiki

A więc jedna pewna (uszatka) i jedna bardzo prawdopodobna (sóweczka) obserwacja. Z ostrożności do bazy ornito.pl wpisuję tylko uszatkę. 

Mimo skromnego wyniku rozczarowany nie jestem. Akurat w moim przypadku głównym celem wydarzenia był poznanie warsztatu związanego z wykrywaniem obecności sów, a nie samo ich “zaliczenie”. Na to mam czas. Z wykładu i prywatnej rozmowy z Panem Tomkiem po drodze wiem już jak je podchodzić i gdzie jechać, by szansa na spotkanie większej liczby gatunków była większa.

3 comments

  1. Adrian says:

    W Beskidzie Śląskim na Nocy Sów również słabo. Były puszczyki i puszczyk uralski.
    Pozdrawiam

    • admin says:

      Puszczyk uralski to dość atrakcyjna obserwacja. Parę dni po ogólnopolskiej akcji sam sobie zrobiłem jeszcze jedną nos sów i “upolowałem” puchacza.

Comments are closed.