W poprzednim wpisie pokazałem nową kartkę, której związek z Przecznicą nie był dla mnie jasny. Po pierwsze – czy to na pewno Przecznica i gdzie ewentualnie taki nietypowy – chyba nie całoroczny – domek mógł stać? Po drugie – kto mógł być autorem tej grafiki?
Z pomocą pospieszyła Pani Maria Höfer, potwierdzając, że był to przecznicki dom i przekazując parę szczegółów co do lokalizacji, nazwy i właściciela. Zainspirowani tymi informacjami, wybraliśmy się na poszukiwanie tego miejsca. I o tym będzie ten wpis.
Dom przedstawiony na kartce miał do 1945r. numer 171 i był to jeden z najdalej w górę i w stronę lasu wysunięty dom Przecznicy – a ściślej mówiąc, jej przysiółka zwanego Hegewaldhäuser (pl. Radoszków). Jego dokładną lokalizację w terenie znakomicie ułatwia mapa wsi załączona do książki Pani Marii i Pana Andrzeja Zuterka „Przecznica w Górach Izerskich – historia i widokówki”. A znając już umiejscowienie domu w topografii wsi, przeszukałem także moje pocztówkowe archiwum i znalazłem parę kartek, które w ogólym planie ten rejon Przecznicy pokazują. Obok powiększony fragment jednej z kartej i zaznaczony na niej dom 171.
Szczerze mówiąc, gdy już się na wstępie tyle wie, to trudno taką wycieczkę nazwać poszukiwaniem. Choc nigdy wcześniej tam dokładnie nie byliśmy, wiemy dokąd iść i jak tam trafić.
Będąc już w pobliżu i mając mapę w pamięci, rozpoznajemy to miejsce bez wahania. Tak jak z planu sytuacyjnego wynikało, domek miał stać w trójkącie schodzących się dwóch dróg – kiedyś przez wieś, dziś przez las i zarośla przechodzących.
Stojąc w wierzchołku tego trójkąta, patrzę w gęstwinę, w której kiedyś stał dom 171.
I faktycznie on tam jest. Już za pierwszymi drzewami widzimy ruiny niewielkiego domu.
W całości zachowała się ściana zachodnia i fragment południowej.
Dobrze też widać zachowane niemal w całości fundamenty. Ich kształt, wielkość i orientacja zgadzają nam się zarówno z drzeworytem, jak i ze zdjęciem na kartkach.
To co się ciągle jednak nie zgadza, to fakt, że grafika pokazuje domek – niemal altankę – z płaskim dachem, podczas gdy na zdjęciu widzimy wprawdzie dość mały – jak na warunki przecznickie – dom, ale z dwuspadowym dachem. Same pozostałości domu nie rozstrzygają tej kwestii.
Ta płaskość dachu jest tu istotna również i dlatego, że domek ten zwał się Fliegerhäusel (dosł. domek lotnika?), gdyż zwykły na nim lądować ptaki. Hmmm…. Więc ta część zagadki pozostanie pewnie nierozwiązana.
To zdjęcie zrobione zostało mniej więcej z tej samej perspektywy, którą przyjął grafik do drzeworytu.
W salonie stoi dziś ambona myśliwska
W południowej ścianie jest okienko i otwór drzwiowy.
Poza obrysem fundamentów resztki studni przykrytej dużym płaskim łupkiem. Lustro wody znajduje się na poziomie mniej więcej 3m.
Wiele takich studni zachowało się we wsi, ale każda budzi jakieś zainetresowanie: jak głęboka ona? co może leżeć na jej dnie?
Widok z domu 171 na stojący kiedyś powyżej dom o numerze 174. Był to już najwyżej położony dom we wsi. Dalej tylko las i góry…
A zatem pierwszy cel wycieczki osiągnięty – znaleźliśmy miejsce i resztki domu. Dowiedzieliśmy się również – od Pani Marii i z „Chronik Querbach” – że właścicielem domu był Eberhard Wolfgang Giese (1884-1968) – urodzony w Breslau, przez większość życia związany z Görlitz, urzędnik miejski, publicysta, pisarz. Domyślam się, że dom w Przecznicy był dla niego – używając języka naszych przyjaciół po drugiej stronie mapy – daczą.
Z „Chronik..” wiemy również, że dom stał jeszcze i był zamieszkany w 1945 roku, a w latach 60. odnotowany został już jako nieistniejący.
A druga zagadka, czyli sama grafika?
Nic pewnego nie wiem. Przypomnę, że moja pierwsza intuicja i argument decydujący o zakupie kartki, to skojarzenie tego drzeworytu z pracami Arno Henschela. Pani Maria ma również takie skojarzenia, ale potwierdzić tego się nie udało. Na usprawiedliwienie naszych skojarzeń przypominam tu zatem autoportret Henschela (z widokiem Przecznicy w tle) również wykonany w technice drzeworytu, którego kopia zdobi naszą wieś.
Znane są i inne jego prace wykonane w tej technice i też pokazujące Przecznicę – jedną z nich zamieszczam obok. Co tylko potwierdza, że autorem drzeworytu prezetujacego Fliegerhäuser mógł być Arno Henschel, ale nie musiał. Jakoś wolałbym, żeby był…
Zaspokoiwszy znaczną część apetytu, pozostaliśmy jeszcze chwilę w okoliy domów 171 i 174. Zatrzymały nas zwłaszcza widoki na Góry Kaczawskie.
Polana przy byłym domu 174 Niedawno teren został oczyszczony z zarośli i drzew i znowu – jako do 1945r. – jest tu łąka.
Widok na wyłaniające się z chmur Góry Kaczawskie. Charakterystyczny stożek to oczywiście Ostrzyca.
Czyż nie to miejsce powinno było nosić dumne miano „Goldene Ausicht”?
Schodzimy do wsi.
Mijamy powalone drzewa starannie okorowane przez sarny i jelenie.
Poniemieckie chyba słupki leśne. Jeden bez żadnych oznaczeń, drugi z naniesionymi już polskimi znakami.
Intensywnie kwitną i pylą świerki. Poznajemy to na co dzień po żółtych od pyłku kałużach.
A ze świezych odrostów świerkowych i sosnowych robi się już nowa nalewka. Polecam!
W drodze do domu mijamy nielicznych turystów idących w przeciwnym kierunku. Biorąc pod uwagę tempo, ten samotny wędrowiec przed nocą do wsi nie wróci. Na szczęście zarezerwował domek…
Na niedawnej wycieczce wokół Przecznicy, schodziłem z gór jedną z dróg w której rozwidleniu stał ów domek. Zaglądałem oczywiście do wspomnianej studni. Ach ta ciekawość ahaaha 🙂
Czyli kartka „poprowadziła” mnie wcześniej (niechcący-tak miało być) i teraz Właściciela. Super opis , super ciekawostki. Pozdrawiam serdecznie!