Dla mieszkańców naszej małej izerskiej ojczyzny i miłośników historii jednocześnie takie wydarzenie to nie lada gratka. Było nas tam ponad 20 osób z Polski, Czech i Niemiec, ale sądząc po aktywności w mediach, osób zainteresowanych tą tematyką jest znacznie więcej. Znacznie mniejsze grono stanowią osoby, które te historie wynajdują, badają i udostępniają innym – za to właśnie jestem wdzięczny Marcinowi. Oby odkrył jeszcze przed nami inne izerskie światy.
Polecam stronę wydawnictwa Wielka Izera utworzonego celem wydania książki oraz jej fejsbukową siostrę. A także archiwalne wpisy na blogu Marcina nieczęsto już niestety odświeżanym.