Co trzy osoby drugiej młodości mogą zrobić w półtorej godziny? Mogą na przykład przejść ponad 400 metrów nurtem Potoku Przecznickiego i jego brzegami i zebrać 15 worków śmieci.
Zadanie okazało się trudniejsze do wykonania, niż zakładałem. O ile ilość śmieci oszacowałem wcześniej i mniej więcej trafiłem, to ich wybieranie, wrzucanie do trzymanego przez siebie worka albo dwóch, segregowanie na bieżąco i wynoszenie ich w górę z głębokiego koryta potoku wymagało nieco więcej gimnastyki i wysiłku. Przy większej liczbie osób moglibyśmy podzielić się zadaniami, ale przy tak nikłej frekwencji każdy musiał wykonywać kilka czynności naraz.
Swoje jednak zrobiliśmy – odcinek potoku od mostu na drodze głównej do miejsca połączenia strumieni jest o jakieś 150kg odpadów czystszy.
Były to głównie plastiki wszelkiego rodzaju, nieco puszek, szkła, szmat, folii ogrodowych, worków parcianych, styropianu. Nie ruszyliśmy wielkogabarytowych śmieci (duża opona, zlew metalowy), licznych odpadów budowlanych i odpadów na skarpach celowo zasypanych kamieniami i ziemią. Nie będę wymieniał numerów działek, przy których było ich najwięcej…
Najgorsze znaleziska to garść baterii w jednym miejscu (a więc nie zostały wrzucone do strumienia przypadkowo) i pojemniki po oleju silnikowym – dla środowiska to trucizna w czystej postaci.
Dodatkową korzyścią z tego wydarzenia była możliwość zobaczenia naszej wsi z innej perspektywy. Niestety, nie wyglądało to dobrze: wieś odwrócona jest do potoku swoją najbrzydszą stroną.
O naszej akcji mówiło dziś radio: w porannej audycji „Z Muzycznym Radiem na szlaku” Arek Włodarski zaanonsował wydarzenie, a o jej rezultacie wspomniał Marek Niedźwiecki w południowej audycji na falach Radia 357. Biorąc jeszcze pod uwagę rozwieszone plakaty, oprawa medialna wydarzenia była wzorowa. Tyle że mało skuteczna.
Ktoś gotów podjąć pałeczkę i posprzątać od miejsca, gdzie my dziś skończyliśmy?