Miesiąc: luty 2022

Czesanie kaczej zupy

Skoro zimy nie ma, jedziemy na wycieczkę ptasio-krajoznawczą. W tym odcinku opiszę jej ptasią część – na bardzo ciekawy wpis z walorach historyczno-krajoznawczych zapraszam do drugiego odcinka za dzień, dwa. 

Dziś padło na nigdy przez nas nie odwiedzany rejon Górnych Łużyc pomiędzy Zawidowem a Radomierzycami. Choć przez sam Zawidów często zdarzało nam się przejeżdżać, nie wiedzieliśmy co ten zakątek oferuje. 

Tu jedziemy 

Zalew Niedów to sztuczny zbiornik powstały w 1962r. poprzez spiętrzenie wody na małej rzece Witka. Od tego czasu jest miejscem zimowania i lęgów wielu gatunków ptaków, które stosunkowo łatwo podglądać, gdyż jest dość płytki, wąski, o zróżnicowanej linii brzegowej w wielu miejscach zarośniętej maskującymi podglądaczy krzakami i trzciną. Z informacji od innych ptasiarzy wiedziałem, że mogę się tam spodziewać licznego ptactwa, w tym kilku gatunków, których na tegorocznej liście jeszcze nie mam.  

Przekroczywczy granicę czesko-polską w miejscowości Ves, docieramy nad zalew od strony południowo-wschodniej i zatrzymujemy się przy pierwszej ścieżce prowadzącej w stronę wody. Już wysiadając z samochodu, widzę na drzewie dużego drapola i wiem, że nie jest to myszołów. Bielik! Dobrze się się dzień zaczyna. 

Później bielik ten też nam towarzyszył i nieco pomagał w obserwacjach. Gdy postanawiał zapolować, przelatywał nad taflą wody, wypłaszając z ukrycia wszystkie drobne i średnie ptaki.

Pierwszy rzut oka na wodę mówi wszystko i obiecuje dużo – mamy tu niezłą kaczą zupę.

Kacza zupa to w języku ptasiarzy wielkie stado ptaków wodnych zdominowanych przez kaczki różnych gatunków. I szczęście to taką zupę zobaczyć, ale i trudne zadanie, by z niej smakowite kąski wyłowić, gdyż znakomitą większość (ok. 80% w skali kraju) stanowią krzyżówki. Jeśli możemy podejść na odległość lornetki, to jeszcze nie problem. Ale gdy ptaki są dalej – a zwykle są, bo to płochliwe towarzystwo – trzeba mieć lunetę. Ewentualnie liczyć na łut szczęścia poprzez wielokrotne sfotografowanie fragmentów stada i żmudne przeszukiwanie już w domu na monitorze. Czy robimy to lornetką, czy lunetą albo aparatem, takie skrupulatne przeszukiwanie nazywa się czesaniem. Stąd tytuł tego odcinka “Czesanie kaczej zupy”. 

W tej pierwszej zupie widzę oczywiście krzyżówki, ale też i kormorany, łabędzie, łyski, nurogęsi, czaple białe i siwe i mewy jeszcze nie określonego gatunku, pewnie srebrzyste. Czyli same powszechne gatunki, które na mojej rocznej liście już się znajdują.

W stadzie krzyżówek nagle miga coś małego i białego. Może to być jakaś mała mewa, np. śmieszka. Ale nawet przez lornetkę trudno mi określić choćby rodzinę. Im dłużej patrzę, tym bardziej mam nadzieję, że patrzę na bielaczka. Robię z ręki parę zdjęć na maksymalnym powiększeniu, mając nadzieję, że wyjdą na tyle ostro, by na komputerze w domu móc je powiększyć i oznaczyć gatunek.   

Były to najbardziej niecierpliwe wyczekiwanie zdjęcia z całej wycieczki, gdy je wszystkie zgrywałem z karty i zaczynałem przeglądać. 

Powyższe zdjęcie w powiększeniu – tak, to zdecydowanie bielaczek. Pierwsza moja obserwacja tego gatunku nie tylko w tym roku, ale i całym moim ptasiarskim życiu. I tym cenniejsza, że bielaczki u nas tylko zimują i to nielicznie. Potem lecą na lęgi na północ i przez większość roku są nieobecne.  

Pierwszy raz widzę tyle czapli białych naraz

Z krzykiem przeleciało małe stado gęgaw

Najbliżej nas para nurogęsi na pasie startowym. Robią przy tym prawie tyle hałasu i prawie tyle im miejsca na start potrzeba, ile łabędziom. Fajne to widowisko. W tle kormorany w locie i kacza zupa na wodzie.

Kormoran w locie

Łyski w swoim żywiole: płytka woda porośnięta trzciną, po której mogą chodzić i na której wkrótce zaczną budować gniazda.

Linia brzegowa zalewu nie jest mocna zagospodarowana. Jest przystań wodna, jest mała plaża w Spytkowie z pomostem.

Na szczęście dominują brzegi naturalne, skąd łatwiej i przyjemniej czesać wodę.

Trafiła się i ciekawostka ornitologiczna. Wśród krzyżówek dostrzegłem dziwnie ubarwionego ptaka pokroju krzyżówki. Pamiętając o wcześniej obserwowanych anomaliach kolorystycznych u krzyżówek (kaczor z niebieskim dziobem, samica z białą piersią), podejrzewałem, że to jeszcze wybryk, a nie nie osobny gatunek. 

Oryginalny widok i jego powiększenie:

Na wszelki wypadek zasięgnąłem pomocy u fachowców, którzy potwierdzili, że jest to krzyżówka z anomalią barwną typu brown znaną także u innych zwierząt.

Wśród licznych dużych mew, z których większość stanowiły chyba mewy srebrzyste, udało mi się wypatrzeć bardzo podobnego ale bielszego osobnika. Z analizy zdjęć w domu wynikło, że to zdecydowanie mewa romańska, kuzynka srebrzystej. Znacznie rzadsza, acz już nie nietypowa dla naszego krajobrazu. +1 na rocznej liście!

W kilku miejscach widzieliśmy łabędzie nieme, choć wypatrywaliśmy krzykliwych.

Samotny odległy perkoz. Powszechny gatunek, ale pierwsza jego obserwacja w tym roku. Licznik +1.

Kończymy wizytę nad Witką obserwacją małego mieszanego stada kaczek. Dominują głowienki (+1)

ale jest też jedna czernica i trzy gągoły.

Udana ptasia wyprawa, będziemy tu wracać. To tylko 45min samochodem od domu. Już znamy miejsca, z których najlepiej czesać tę kaczą zupę.

Fundusz sołecki, czyli na co wsie wydają pieniądze

Na koniec ubiegłego roku Rada Miasta i Gminy Mirsk uchwaliła budżet na 2022 rok.  Za komentarz niech posłużą słowa Burmistrza (za “Wieściami Mirska” 1/2022): “jest to budżet pozwalający na przetrwanie, na funkcjonowanie Gminy, bez większych inwestycji, bez wyraźnych zadań, które mogliby mieszkańcy zauważyć”. Dodałbym tylko, że budżet ten niewiele się różni od tych z poprzednich lat, które też przesadnie rozwojowe nie były.

Intersującą częścią budżetu są wydatki na specyficzne cele w poszczególnych miejscowościach, głównie – ale nie tylko – w ramach funduszy sołeckich. Z całego gminnego budżetu w wysokości 35,5mln zł, niecałe pół miliona (477 tys. / 1.4%) stanowią wydatki na cele poszczególnych sołectw. Największa pozycję w ramach całej gminy stanowi dofinansowanie kultury i integracji (zespoły ludowe, świetlice, imprezy integracyjne) – na ten cel wsie przeznaczają średnio 31% funduszy, w tym Przecznica 26%.  Drugą pozycją w ramach gminy są inwestycje w budowę i funkcjonowanie sieci wodno-kanalizacyjnej – 22%.  Ze zrozumiałych względów w Przecznicy nie wydajemy na ten cel ani złotówki. 16% funduszy wsie przeznaczają na poprawę infrastruktury drogowej i poprawę bezpieczeństwa na drogach. W Przecznicy na ten cel wydamy 27% dostępnych środków – za 7000zł zostaną zainstalowane we wsi bardzo potrzebne spowalniacze. Czwarta pozycja to wydatki na budowę i utrzymanie terenów wspólnych (tereny zielone, boiska) – wsie wydadzą na ten cel 13% środków, Przecznica 4%. Średnio wsie w gminie wydadzą 10% na OSP, Przecznica 40%. Ostatnią pozycję stanowią wydatki na cele oświatowe (doposażenie szkół i place zabaw) – sołectwa wydadzą średnio 8% swoich funduszy na ten cel, Przecznica 3%.

Cały budżet przeznaczony na cele naszej wsi wyniesie w 2022 roku ok. 27 tysięcy złotych, czyli ok. 5.6% całości wydatków gminy na cele poszczególnych wsi. Kwota ta jest zależna przede wszystkim od liczby mieszkańców, więc porównywać kwot bezwzględnych nie ma sensu.

Dobrze by było, gdyby przyszłe budżety całej gminy i naszej wsi w większym stopniu skierowane były na rozwój, a nie tylko podtrzymywanie tego, co już jest.