Miesiąc: styczeń 2021

Dłużcem

Najładniejszy dzień tej zimy dziś mieliśmy: słońce, śnieg i lekki mróz. 

Biegówkami pokonujemy 16km po naszych górkach.

Tym razem ruszamy nie wzdłuż Ciemnego Wądołu, lecz obok leśniczówki Mokrą Drogą do Tytoniowej Ścieżki. Krótsze, choć nieco bardziej strome podejście – nie ma mowy o dłuższym ślizganiu. Wysiłek rekomepsują widoki na Jelenie Skały.

Jest to jakiś pożytek z wycinki zrobionej tu ze dwa lata temu – z Mokrej Drogi odsłonił się widok na Tłoczynę. Widać wyraźnie dwie główne grupy skalne Jelenich Skał.

Wyraźnie widać piętra roślinności: ciemnozielone świerki w niższych partiach, powyżej nich mieszanka bezlistnych brzóz i bezigłowych modrzewi.

Na Modrzewiowej Drodze:

Z Tytoniowej Ścieżki skręcamy w lewo w górę w kierunku Kowalówki. Latem to droga asfaltowa na znacznym odcinku, teraz mocno przysypana śniegiem. Ale na szczęście dla nas parę dni temu ślad już został wyciśnięty – wiemy nawet przez kogo. Nowych opadów od tej pory nie było, tylko jelenie gdzieniegdzie zadeptały ślad – nic szacunku dla wysiłku narciarzy.

Miejscami nawet potrójny ślad:

Im wyżej tym ładniej

Dochodzimy niemal do Czterech Dróg, ale jednak zawracamy i wchodzimy na Tytoniową Ścieżkę. Następnym razem chyba pójdziemy dalej i przejdziemy dawnym żółtym szlakiem zboczem Kowalówki, okrążając Tłoczynę.

Tytoniowa Ścieżka przez dłuższy czas idzie płasko długim grzbietem – nomen omen – Dłużca. Trudno nawet było zauważyć, gdzie znajduje się jego wierzchołek (867m n.p.m.). usiał on być gdzieś w pobliżu dużej polany pozostałej po wycince drzew.

Przez Pięć Dróg powrót na Modrzewiową Drogę

I ponownie Mokrą Drogą powrót do domu. Nieco ponad 3 godziny, prawie 16km i 400m różnicy poziomów.

A takie obrazki mamy koło domu – czapki śniegowe na pozostawionej na zimę szczeci pospolitej. Zwłaszcza szczygły uwielbiają wydłubywać z niej nasiona.

Wyciskamy Tłoczynę

Podejmując wyzwanie rzucone tu, przeszliśmy dziś po naszych górkach wyciskając kolejne 11km śladów biegówkowych. Szliśmy w większości po śladach samochodowych, więc nie był to całkowicie dziewiczy przemarsz – na biegówkach zresztą trudno by było inaczej.

Suniemy spod domu do Dwóch Mostków, dalej lewym brzegiem Mrożynki do Modrzewiowej Ścieżki, następnie ostry skręt w lewo i mocno pod górę do żółtego szlaku prowadzącego przy Wolframowym Źródle, wokół Tłoczyny i ponownie do Dwóch Mostków, i do domu. Połowa trasy pod górę, miejscami jodełką, a potem prawie 5km łagodnych zjazdów. Razem 11km i 275m przewyższeń – bez szału, wysiłek niewielki, ale przyjemny, bo i pogoda i smary dopisały.

Mapa i profil trasy:

Warunki pogodowe idealne

W wyższych partiach śnieg bardziej zmrożony. Parę razy w ostatnich dniach przejechały tędy samochody ZUL i Leśnictwa, więc jest też ubity – świeżo nasmarowane nartki dobrze ciągną.  

Najbardziej stromy odcinek pokonujemy jodełką 

W planie było dalsze wspinanie, ale droga w kierunku przełęczy pomiędzy Kowalówką a Kamienicą całkowicie nie do przejścia.

Wchodzimy na żółty szlak. Po drodze zauważamy nowe oznaczenia postawione przez Nadleśnictwo i Gminę.  To dobrze – nie tylko pomagają w lepszej orientacji przyjezdnym, ale też przypominają toponimy, które już tylko w mowie przetrwały. Zapisane trudniej będzie zapomnieć.

Krótki przystanek przy Wolframowym Źródle.

Dla paru łyków wody trzeba się roznarcić. 

Rzut oka przez łąkę przy byłej Byczej Chacie na Tłoczynę. Z tej perspektywy jej obły szczyt jest niemal niewidoczny.

Od tego miejsca zaczyna się delikatny kilkumetrowy zjazd drogą wokół Tłoczyny.

Po niecałych dwóch godzinach jesteśmy w domu – akurat na południową kawę.

A co jutro? Ponoć dzisiaj mieli wyciskać cietrzewia…

Nartkami po tępym śniegu

Patrząc na dystans i różnicę poziomów nie ma się czym chwalić. Ale wysiłek spory, bo nartki nawet proszone nie chciały po świeżym, mokrym śniegu ciągnąć. A i ślad nie wyciśnięty. 

Start i meta koło stacji kolejowej Szklarska Poręba – Huta. Mało kto tam zajeżdża, do szlaków blisko, unika się jazdy do Jakuszyc.

Niestety, trasy biegowe nie przygotowane, ślad od paru dni nie wyciskany. Przed nami niewiele osób jechało, świeżego śniegu z wolna przybywało więc warunki do poślizgu słabe.  Ale pogoda ładna, śniegu dosyć, mało ludzi

Niecałe 10 kilometrów dystansu i 185 metrów przewyższenia w ponad godzinę – czyli tempo żadne, ale wysiłek w tych warunkach spory. Nawet na zjazdach ręce i nogi mocno pracowały.

Touristenheim

Do sekcji “Pocztówki” dopisałem odcinek pokazujący historię Domu Wypoczynkowego znanego w swej bogatej historii m.in. jako Touristenheim, Erholungsheim, DPS napisanej na podstawie pocztówek z mojej kolekcji. 

Zapraszam do zakładki “Touristenheim”

Tłoczno przy karmnikach

Jeszcze nie mróz, lecz puchnąca pokrywa śnieżna przyciąga do karmników coraz większe ilości ptaków i coraz więcej gatunków.

Sensacji ornitologicznych na miarę lazurki nie ma, ale nudno też nie jest.

Oprócz licznych bogatek, modraszek, mazurków, trznadli i dzwońców od czasu do czasu pojawiają się też kosy, zięby, sójki, gile i dzięcioł duży. A z rzadszych u mnie gatunków sikora uboga, sosnówka i czeczotka, którą wcześniej pomyliłem z makolągwą. Jedyną nieoczywistą i zaskakującą dla mnie obserwacją jest codzienne pojawianie się przy karmniku rudzika. Jest to bowiem gatunek migrujący i tylko od niedawna notowany w Polsce także zimą. Widać nawet te nasze górskie zimy już mu nie straszne.

Czyli 14 gatunków ptaków przewija się na co dzień przez karmniki.

Nie liczę ptaków, które do karmników nie zajrzą a pojawiają się dość często, np. kruki i różnej maści drapole: myszołowy, kania ruda, czy krogulec.

No i kota nie liczę, który ostatniej nocy całą słoninę przeznaczoną dla ptaków wyżarł.

Nartki

Pierwsza nartkowa przebieżka wokół Przecznicy tej zimy. 

Choć wokół domu śnieg powoli zmienia się w błoto, to na wysokościach powyżej 650m jest dostatecznie mroźno, by śnieg pozostał w miarę suchy. 

 

Ślad wycisnął nam już wczoraj samochód z leśnictwa, a dziś z rana furgonetka leśnych ludzi dokonujących konnej zrywki świeżych wiatrołomów. 

Spod domu do dwóch mostków, potem wzdłuż Mrożynki w górę do miejsca, gdzie skręcamy w prawo w Modrzewiową Drogę. Drogą tę trawersujemy Dłużca na wysokości mniej więcej 700-800m. Potem zjazd do Fyrsztla (czyli przysiółka Lasek) i powrót do Przecznicy przy kapliczce.  Razem około 11km.

I choć na porządniejsze wyciśnięte trasy ciągnie, to lokalne dzikie ścieżki wygrywają bliskością i absolutnym brakiem tłumów.  Na Jakuszyce będzie czas, gdy poświąteczni turyści wrócą do domów.